Zdradza. Pojęcie dość szerokie i przez każdego z nas interpretowane, inaczej. Każdy sam wyznacza ramy co jest zdradą, a co jeszcze nie. Czym dla nas w ogóle jest? Dla jednych przygodą, która już po kilku dniach, a nawet godzinach odchodzi w niepamięć. Dla innych czymś czego nigdy się nie wybaczy, choć wcześniej kochało się tak mocno, że świat od tej miłości mógłby przestać istnieć . Na jednych zdrada odcina ogromne piętno, a dla innych jest tylko nic nie znaczącym epizodem z życia, który zawsze można powtórzyć. Jedni potrafią zachować ją w tajemnicy, inni przy złym dniu mogą wykrzyczeć ją prosto w oczy drugiej połówki. Dlaczego w ogóle zdradzamy? Są tacy, którzy nie wiedzą, , tłumaczą, że to po prostu się stało. Inni robią to dla sportu, a jeszcze inni twierdzą, że są od tego uzależnieni. Pewnie jest jedno nikt nie chcę być tym zdradzonym. Jeżeli już, to stać po drugiej stronie i być tym, który zdradza. To jednak i tak nie jest wyjście, bo, wtedy nasze sumienie już nigdy nie będzie czyste. Zdradza i tak kiedyś zgubi a otoczka, że zdradzać jest lepiej niż być zdradzanym pryśnie niczym bańka mydlana.
Listopad 2014
Można, by powiedzieć, że to los sprawił, że tych dwoje znów znalazło się w tym samym miejscu i czasie, ale to był świadomy wybór zarówno Doroty jak i Zbyszka. Byli w katowickim Spodku podczas rozgrywanych półfinałów Mistrzostw świata. On na boisku, ona wśród kibiców. On nieświadomy, że jego była kochanka jest w tłumie tych 10 tysięcy ludzi w narodowych barwach. Ona dobrze wiedziała, że gdy się tutaj pojawi to będzie oglądać również jego. Tego, który wcale nie odpuścił, gdy w przedostatni dzień 2013 roku wyrzuciła go za drzwi z krzykiem, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Bartman przyzwyczaił wszystkich, że potrafi walczyć do upadłego i tak też było w przypadku Walewskiej. Ona pokazała jednak charakter i już nie dopuściła go do siebie. Nie nabrała się na jego słodkie słowa i usilne prośby. Nie wierzyła już w to, co mówił i jakie zapewnienia jej składał. Brunet przekonał się, że nie jest pępkiem świata bynajmniej nie dla niej, ale uświadomił sobie to dopiero wtedy gdy ta zagroziła, że powie o wszystkim Joannie. Zdeklarowała, że nie ominie, choćby najmniejszego szczegółu w ich relacjach. To otrzeźwiło Zbyszka i ochłodziło jego zapędy. W grę wchodziła jego reputacja którą tak skrupulatnie budował. Co z tego, że była ona fałszywa a o jego prawdziwym „ja” wiedziało, zaledwie kilka osób. Ważne było, że odpuszczając Dorotę może wszystko, co zbudował uratować.
Żył nadal z dnia na dzień, a po pewnym czasie blondynka którą poznał w gdańskim hotelu pozostała tylko słodkim wspomnieniem. Miał wrażenie, że był to ostatni taki epizod w jego życiu. Natury nie da się jednak oszukać i po niedługim czasie u jego boku obok narzeczonej pojawiła się piękna brunetka. Przeciwieństwo Aśki w każdym możliwym calu i podwójna gra rozpoczęła się na nowo. Bartman nie wyciągnął z historii z Dorotą żadnych pozytywnych wniosków, nie uczył się na własnych błędach. Nadal żył na krawędzi balansując na granicy dobra i zła, prawdy i kłamstwa i to ta ciemna strona brała nad, nim górę.
U Doroty wszystko odbyło się, inaczej. Walczyła nie tylko z nachalnym siatkarzem, ale i z uczuciem do niego, które wcale nie chciało ot tak wygasnąć. Na nic były tłumaczenia samej sobie, że nie powinna go już kochać, że powinna o, nim zapomnieć. To jednak przyszło powoli. Wraz z mijającymi dniami i pobudkami, gdy już nie stawała jej przed oczami sylwetka siatkarza przekonała się, jak wiele te wydarzenia ją nauczyły. Sprawiły, że stała się silną psychicznie kobietą. Kobietą, która już nigdy nie pozwoli się tak chorobliwe opętać przez mężczyznę. Teraz Dorota kochała, kochała od niedawna i to z wzajemnością. Nathan, Anglik, który pojawił się w jej grupie naukowej na uczelni był przeciwieństwem Zbyszka. Łagodna uroda sprawiała, że wciąż wyglądał jak nastolatek mimo 29 lat, a zwariowana osobowości spowodowała, że wspomnienia o Bartmanie wyblakły stając się dla niej przestrogą na lata. Nathan szybko podzielił pasję Doroty jaką jest siatkówka i z każdym kolejnym meczem jaki oglądali wspólnie odnajdywał w tym sporcie coś nowego. Od niedawna wiedział też o tym co wydarzyło się w jej życiu i dlaczego za każdym razem, gdy widzi Zbyszka, choćby na ekranie telewizora zaciska usta w kwaśnym grymasie. Teraz siedział z nią tutaj na trybunach trzymając za rękę i przeżywał na własnej skórze to, co wszyscy nazywają magią katowickiego Spodka.
Spotkanie dobiegło końca a zewsząd napływały euforyczne wrzaski. Polska zagra kolejny raz w finale Mistrzostw Świata. Oboje zeszli po schodach zbliżając się w stronę boiska, by pogratulować zwycięzcom. Skrupulatniej to ujmując jednemu z nich: Grześkowi, z którym Dora nadal się przyjaźniła.
- I co niedowiarku? Mówiłam, że będziecie w finale – blondynka przytuliła rozgrywającego. Wokoło było pełno siatkarzy polskiej reprezentacji wraz ze swoimi bliskimi. Niedaleko stał też on wraz z rodzicami, a po Joannie nie było nawet śladu.
- Widzę, że też zauważyłaś – Łomacz powędrował wzrokiem w tym samym kierunku, gdzie nadal patrzyła Walewska. – Aśka nakryła Zbyszka na zdradzie, dlatego jej tu nie ma Zerwała zaręczyny a ich związek to też już raczej przeszłość. Tak, on znów jej to zrobił – tym razem Gregor dyskretnie wskazał na brunetkę, która jak, gdyby nigdy nic stała przy bandach udając zwykłego kibica. – To ona, jak dobrze zapamiętałem Eliza.
- Nie mogę w to uwierzyć, on niczego się nie nauczył, ale nie o tym mieliśmy rozmawiać. Miałeś mi kogoś przedstawić – Bartman to był już zamknięty dla niej rozdział życia i cokolwiek teraz robił to nie była jej sprawa.
- Już do nas idzie – Grzesiek sam pospieszył w tylko sobie znanym kierunku przyprowadzając do Doroty i Nathana sporo niższa od siebie brunetkę o mocno falowanych włosach – To Ada moja dziewczyna, a to Dorota i Nathan.
- Cieszę się, że was w końcu poznałam Grzesiek mi tyle opowiadał– ucieszyła się Adrianna.
Rozmawiali w najlepsze przy odgłosach wciąż opuszczających halę kibiców. Każde z nich miało już swoje życie, swój świat, ale nadal łączyła ich siatkówka i przyjaźń zbudowana przez miesiące. Nawet wzrok Zbyszka, który Dorota od kilku minut czuła na swojej skórze nie zrobił na niej wrażenia i nie sprawił, że zaczęła żałować, że tutaj jest. To Bartman powinien zastanowić się nad tym co robi ze swoim życiem niszcząc nie tylko je, ale i życie wszystkich, którzy się do niego zbliżą.
KONIEC !
Sama
nie mogę uwierzyć, że udało mi się zbudować taką postać Zbyszka. Jaki jest
kontrast między tym Zbyszkiem ,a Zbyszkiem z Niepoukładanych marzeń. Jestem
jednak zadowolona z tej historii. Jest ona inna niż reszta moich opowiadań. Z ciężkim
sercem ale się z nią żegnam, wiem jednak, że napisałam wszystko tak jak
chciałam.
Pewnie
nie wszyscy spodziewali się takiego zakończenia a ja myślę że ono jest życiowe.
Nie wszyscy ludzie się zmieniają . Na blogach często bohaterowie przechodzą
przemiany ale nie tym razem. Tak miało być. Aśka po czasie przejrzała na oczy,
Zbyszek żyje tak jak mu pasuje a Dora znalazła miłość wcale nie w postaci
Grześka (to było by za banalne :P)i wszyscy są szczęśliwi, ok. poza Joanną
która dowiedziała się jaki jest Zibi i teraz cierpi za swoją głupotę. Oj wiem
że jestem wredna :P
Zostaje
mi jeszcze jedna historia do dokończenia: „Pogmatwany świat”. Zdaje sobie
sprawę, że dla wielu moich czytelniczek tego bloga jest to moje ostateczne
pożegnanie. Wiem, że w sieci krąży mój pomysł na jeszcze jedna historie ze
Zbyszkiem w roli głównej „Przewrotny los”. To jednak nie jest teraz czas by o
tym myśleć, obecnie muszę powiedzieć pas.
Nie
umiem się żegnać, dlatego chcę podziękować za tak liczne odwiedziny tego bloga,
wpisy które motywowały mnie bym pisała. Ściskam mocno wasza Mel :*
Ps. Tradycyjnie
miło byłoby zobaczyć ilu czytelników było tu tak naprawdę. Gdybyście mi ten raz
zrobili taką niespodziankę i ci którzy nie pisali komentarzy ujawnili się było
by mi bardzo miło
Ps2. Całość
opowiadania można pobrać z mojego chomika <tu>
masz rację nie spodziewałam się takiego zakończenia ale podoba mi się takie jakie jest :)
OdpowiedzUsuńPisz coś nowego czekamy <3
Nie prawda, to opowiadanie zmienia bohatera... Może trochę nieświadomie,ale Dorota się zmieniła. Potrafiła powalczyć o własne szczęście. Cieszę się, że zakochała się ponownie,bo Bartman na nią nie zasługiwał. Na Aśkę też nie. Jak widać,nic go ta historia nie nauczyła... Grzesiek to przesympatyczny człowiek, tym bardziej się cieszę, że i on znalazł swoje szczęście :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
dziękuję za to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńdziękuje za opowiadnie :) naprwade swietnie sie czytało :) mam nadzije ze kiedys zaczniesz to opowiadanie ze Zbyszkiem :) jestes swietna :*
OdpowiedzUsuńmi jak najbardziej podoba się takie zakończenie:))
OdpowiedzUsuńCałe opowiadanie świetne:) będę je miło wspominać:)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Ja cieszę się, że jest takie a nie inne zakończenie. Ono najbardziej tu pasuje. Masz rację zakochanie się w Grześku byłoby za banalne, ale cieszę się, że przetrwała ich przyjaźń, bo to jest w życiu ważne. Co do Zbyszka tacy ludzie jak on (a przynajmniej tak przedstawiony w tym opowiadaniu nigdy się nie zmieniają i nie sądzę żeby Eliza była tą jedyną). Pozdrawiam i dziękuję za to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę,ze zakończyłaś to opowiadanie w taki a nie w inny sposób. Dorota może nie do końca zapomniała o Bartmanie ale ułożyła sobie na nowo życie. Również Grześkowi się udało;) A co do Bartmana to taki typ faceta nigdy się nie zmieni. najbardziej szkoda mi Aśki i tej Elizy. Może i ona w końcu przejrzy na oczy?
OdpowiedzUsuńDziękuję za to opowiadanie i pozdrawiam:*
I w takiego Zbyszka w sumie chyba najłatwiej mi uwierzyć. Powinnam tutaj teraz walnąć jaki porządny, mądry i ambitny komentarz, ale nie mam siły. Mam nadzieję, że zrozumiesz. Po prostu Ci podziękuję i powiem, że się nie zgadzam na zakończenie tego wszystkiego! :*
OdpowiedzUsuńZa każdym razem kiedy kończysz opowiadania to zastanawiam się jak to robisz, że mnie wciąż i wciąż zaskakujesz ;) Pomijam już moje skrzywienie, że ja wszystko kończyłabym zahaczając o ciąże lub jakieś traumatyczne wydarzenia w życiu bohaterów. Ty za każdym razem robisz to inaczej i gdybym w tej chwili miała na sobie czapkę, to musiałabym ją zdjąć i ukłonić się nisko, bo jesteś wielka. Nawet nie śniłam o takim zakończeniu ;) Ale jest to ono po raz kolejny realistyczne i życiowe, że nie jeden realista światowej ze świata literatury by się nie powstydził, a uwierz mi, że jestem właśnie na polskim na tym etapie i wiem o czym mówię. I chyba tak się do tego ustosunkuje.
OdpowiedzUsuńZbyszek nie umie życie w stabilnym związku i jeśli odpowiada mu takie funkcjonowanie, to nie można mu tego zabronić. Obudzi się kiedyś chłopina z ręką w nocniku i stwierdzi, że wszyscy dookoła pozakładali rodziny, a on skacze z kwiatka na kwiatek i nie może sobie znaleźć miejsca w życiu. Takie miejsca znalazła sobie Dorota. I choć uroda Nathana do mnie osobiście nie przemawia, to przede wszystkim wydaje się być fajnym chłopakiem, a to jest najważniejsze. Dorota miała już do czynienia z symbolem męskości itd. i jak widać nie wyszło to jej na dobre. Lepiej czasem jest zajrzeć w serce, związać się z przeciętnym chłopakiem, niż wypatrywać księcia z bajki, który znudzony dziewczyną, zmienia ją na inną. Przez chwilę myślałam, że on też coś poczuł do Doroty, ale jak widać, nie walczył o nią zbyt długo, więc to nie było uczucie. Tak się zastanawiam czy on w ogóle jest zdolny do miłości innej niż fizyczna. Przepraszam Cię Zbyszku, ale ostatnimi czasu nie mogę na Ciebie patrzeć, bo jest Ciebie za dużo. Mam jednak nadzieję, że zmienię swoje nastawienie, a raczej Ty zrobisz wszystko, bym mogła to uczynić. Na chwilę obecną nie umiem inaczej do niego podejść.
Za opowiadanie dziękuję i Ty wiesz, że ja przewrotny los czekam ;D Bo liczę, że wraz z tym opowiadaniem wróci mi przyjazny punkt widzenia na Zbyszka ;D
Pozdrawiam i do napisania ;***
OOOOO szkoda, że to koniec :) Ale taki dobry koniec, taki jaki chciałam. Zbyszek nie zasługiwał na Dorę. Niech dalej zyje w tym swoim zakłamaniu.
OdpowiedzUsuńPOdziwiam cię, że potrafisz stworzyć dwie kompletnie różne postacie z jednej, jaką jest Zbyszek :)
Czekam na kolejne pomysły i dziękuję za to opowiadanie ;*
podoba mi się :D i zbysiu poszedł w odstawkę. napisz coś jeszcze :*
OdpowiedzUsuńCzytałam i dziękuje za podarowany nam czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Widzę że ze Zbysia, dalej taki ch...ekhem :) DObrze, że Aśka przejrzała na oczy, a on... booosz, się nawet tym zerwaniem zaręczyn nie przejął. No i moja imienniczka szczęśliwa :) Super;*
OdpowiedzUsuńDzięki, przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i z niecierpliwością czekam na zakończenie "Pogmatwanego...". Mam nadzieję, że znajdziesz czas na kolejne blogi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale ty do nas wrócisz prawda?- musisz! i już!bo będzie tak pusto i w ogóle bez ciebie :( ech! Bartman chyba nigdy niczego się nie nauczy...głupi! w końcu Aśka przejrzała na oczy, a on...szkoda mi słów na niego;p trzeba być naprawdę niewyżytym i lubić zdradzać...a niech zostanie sobie sam, całkiem sam. Cieszę się ogromnie że Dorota wyleczyła się z tego uczucia do Bartmana! zasługiwała na kogoś lepszego! zdecydowanie lepszego i spotkała swoje szczęście :) kogoś normalnego kto jej nie skrzywdzi i będzie kochał :) Bardzo fajne zakończenie :) wiesz, będę tęskniła za tym opowiadaniem :( mam nadzieje, że nie odchodzisz na zawsze! dalej czekam na kolejne odcinki o Kadziu :)dziękuje za to opowiadanie, było świetne :)
OdpowiedzUsuńZakończyłaś to życiowo. Jedno jest pewne, Zbyszek nie nauczył się nic po rozstaniu z Dorotą, ale Aśka poznała prawdę. Co prawda, nie od Doroty, ale lepiej tak niż wcale ^^ Dorota ułożyła sobie życie bez Zbyszka. Grzesiowi również się układa :) I tego im gratuluję. A Tobie, Melody, dziękuję za to opowiadanie, za każde poprzednie. :* Czekam na następne losy Magdy, Kasi i Karoliny oraz nowego Zbyszka :D Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńŚwietne zakończenie. Aśka w końcu przejrzała na oczy. Dorota i Grzesiek są szczęśliwi. Taka postać Zbyszka bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNo tak szczerze, to nie spodziewałam się takiego zakończenia. Asia w końcu zobaczyła prawdziwe oblicze Zbyszka, Dora ułożyła sobie życie na nowo tak jak Zbyszek, a Grzesio też nie próżnował. Skończyło się szczęśliwie. Będę bardzo tęsknić za tym opowiadaniem...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i pisz dalej, wierna czytelniczka Kinga :**
No fakt. Jest to historia życiowa. Dorota wyciągnęła morał z tej przelotnej miłości, a Zbyszka nic nie nauczył ten incydent. Robi to co robił przedtem raniąc przy tym innych. Ten Zbigniew jest pozbawiony wszelkich uczuć. Ciekawe jakby się poczuł będąc na miejscu Aśki? Na pewno by mu miło nie było.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zaczniesz pisać coś nowego. :)
Gorąco pozdrawiam :*
Patrycja
Oh, szkoda iż ta historia dobiegła końca...ale wszystko się kiedyś musi skończyć. Aśka w końcu przejrzała na oczy i odeszła od Zbyszka. Dorota ułożyła sobie na nowo życie u boku Nathana, a siatkarz taki jaki był taki pozostał. Nadal "puszcza" się na prawo i lewo. Rani bliskich dookoła siebie, ale publicznie pokazuje że jest taki niewinny i dobry. Żal mi takich facetów...
OdpowiedzUsuńPS. Z tego co wiem to tak naprawdę Zbyszek już nie jest z Aśką. W jednym z wywiadów odwołał się do tego w dosyć dziwny i zagmatwany sposób.
Czekam na kolejne opowiadania, pozdrawiam :*:*
Gdybyś ruszyła w kierunku blogów siatkarskich to poinformowałbyś mnie na gg ?
W razie czego, zostawiam gadu : 44357037.
Zapraszam na XVI rozdział na www.jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com, jeżeli nie czytasz to zignoruj :)
Dorota jest szczęśliwa i to jest najważniejsze. Jeszcze lepiej, że bez Zbyszka. On nie powinien mieć miejsca w jej sercu, bo tacy ludzie zazwyczaj się nie zmieniają. Trochę mi przykro, że Dorota jednak nie jest z Grześkiem, ale dobrze, że obydwoje mają kogoś ważnego.
OdpowiedzUsuńCała historia naprawdę mnie urzekła, choć trafiłam na nią dość późno. Mam nadzieję, że wrócisz szybko. ;)
Pozdrawiam :)
Nie jestem dobra w pisaniu podsumowań pod epilogami więc wybacz, że ten komentarz nie będzie wysokich lotów ;)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że Dorota pozna kogoś innego, że nie będzie z Grześkiem. Również się domyślałam, że Zbyszek nie wyciągnie żadnych wniosków z romansu z Dorotą. Jednak na pewne elementy nie ma mocnych. Cała historia była wręcz rewelacyjna i bardzo żałuje, że to już koniec jednak nic nie trwa wiecznie. Jeżeli zacznę nowe opowiadanie to dam znać na gg ;) Wysłałam Ci zaproszenie więc będziesz miała mój numer. Obecnie piszę tylko dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com więc jakbyś chciała to zapraszam :)
Pozdrawiam :)
Świetne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie, oczywiście jak najbardziej pozytywnie! :). Zbyszek jest przykładem na to, że ludzie się nie zmieniają, a Dorota pokazuje, że ludzie uczą się na błędach :). Najważniejsze, ze jest szczęśliwa i tutaj kolejne zaskoczenie, bowiem myślałam, że będzie albo ze Zbyszkiem albo z Grześkiem ;P.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie jest ostateczne pożegnanie i jeszcze wrócisz :).
Jestem jedną z tych czytelniczek, które wcześniej się nie ujawniały, ale teraz po przeczytaniu całości z chęcią to robię :)Według mnie to świetna historia, zupełnie odbiegająca od tego wszystkiego co możemy przeczytać w innych opowiadaniach i dobrze, bo czyta się to z większym zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Monika :)
Świetne opowiadanie. Dorota w końcu jest szczęśliwa, a Bartman niczego w sobie nie zmienił. Dalej robi to co robił, no ale trudno. Widocznie jeszcze nie nauczył się na własnych błędach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jeszcze napiszesz jakieś opowiadanie :) Pozdrawiam :D.
Zbyszek skutecznie odpuścił Dorocie? No to dziewczyna może być z siebie dumna, że dała radę skutecznie zagrozić temu tyranowi. Utrata reputacji zniszczyła by mu wszystko. Choć tak naprawdę zasłużył sobie na to, szkoda tylko Aśki. Historia się powtarza? Zbyszek jest głup.i! Deb.il totalny. Dobrze, że Dorota się opamiętała i zostawiła przeszłość za sobą, pojawił się uroczy chłopiec (na którego ja zrobiłam coś w stylu: uuuuu! ;)) Sama siatkówka nie powinna się Dorocie znudzić bo przecież siatkowka to nie sam Bartman, na szczęście. Strasznie sie cieszę, że to Grzesiu jest tym z kórym Dora nadal utrzymywała kontakty, przyjaciel z boiska ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kontrast miedzy Zbyszkiem z innego Twojego opowiadania a z tego jest bardzo widoczny, bardzo dobrze Ci to wyszło! :) Szkoda, że historia tak szybko się kończy ale cóż poradzić, cieszę się, że zrobiłaś wszystko jak zamierzyłaś, możesz być z siebie dumna, ja z Ciebie jestem :)
Madziu nie znikaj z siebie po skończeniu Pogamtwanego, napisz coś jeszcze i jeszcze. Nawet jeżeli teeraz nie masz czasu to będziesz go mieć za kilka miesięcy, ja poczekam inni na pewno tez :) Twój pisarski talent nie może nam zniknąc z oczu!
Dziękuję za to opowiadanie, jesteś wielka! :*
Pozdrawiam :*)
Tak właśnie myślałam, że takie typki jak Bartman się nie zmieniają. Jak nie Dorota, znalazł sobie inną. Dobrze, że Aśka przejrzała na oczy i go kopnęła w dupę, on na nią nie zasługiwał. Ani na nią, ani na Dorotę. Ciężko pozbyć mi się wrażenia, że on nie zasługuje na żadną. I każda, która będzie myślała, że go zmieni, że on zmieni się dla niej, zostanie zraniona. On się chyba nie nadaje do życia w poważnych związkach, tego już chyba nic ani nikt nie zmieni. Ja się ogromnie cieszę, że zakończenie jest jakie jest, bo chyba bym dostała cholery, gdyby oni byli razem. To tu kompletnie nie pasowało! Cieszę się niezmiernie, że Dorota odnalazła swoje szczęście, bo na nie zasługiwała. Mimo tego, że trochę się pogubiła w tym wszystkim, popełniła kilka błędów, a głównie ulokowała uczucia nie w tym człowieku, w którym powinna, zasłużyła na to, by być dla kogoś tą jedyną. Nie powiem, gdzieś przemknęła mi myśl, że mogłaby być z Grzesiem, ale masz rację, to by było za proste i zbyt banalne, jednak w pewnym sensie urocze ;) Najważniejsze, że obydwoje znaleźli swoje połówki, a Bartman nadal żyje w swoim własnym świecie. Kiedyś pewnie zostanie sam i wtedy zastanowi się nad tym, ile osób skrzywdził i ilu osobom sprawił cierpienie. Chociaż, nie jestem pewna, czy taki typ osobowości, jaki prezentuje tu Bartman, w ogóle kiedykolwiek się nad tym zastanowi...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, w porównaniu do Zbyszka z niepoukładanych marzeń, ten tutejszy jest złem wcielonym. I choć już ci o tym pisałam, że tamtego Zbyszka wręcz uwielbiam, uważam, że to dobrze, że udało ci się stworzyć dwie, tak kontrastowe postaci :) To świadczy tylko o twoim talencie, że tak świetnie ci się to udało :)
Dziękuję za to opowiadanie! :* Mam cichą nadzieję, że jednak nie zdecydujesz się na tak drastyczny krok, jakim jest zniknięcie z tej blogowej sfery, mimo wielu przeciwności i wątpliwości. Dużo bym dała, byś z nami została i byśmy nadal mogły czytać twoje historie :)
A na koniec powiem: Jesteś genialna :*
Pozdrawiam, trzymaj się dzielnie! :)
To żeś mnie zaskoczyła. Myślę jednak że ten cały Anglik to nie jest prawdziwa miłość Doroty, ale to to już bywa. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś przeczytam nie jedno twoje opowiadanie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ostrzegam. Jeśli będzie jakaś długa, nudna litania, to bardzo Cię za nią przepraszam.
OdpowiedzUsuńPodobno człowiek uczy się na błędach. Właśnie podobno. Zbyszek chyba właśnie obalił ten mit, bo on się nic nie nauczył. W przeciwieństwie do Doroty, która zaś ten Mit potwierdza. Ale może zacznę od początku :) Zbyszek od początku opowiadania nie był aniołkiem, miał na sobie wiele rys, nie był kryształowy. Już od początku daje się nam poznać jako facet, który zapomina o tym, że ma narzeczoną i zdradza ją z każdą lepszą panną. Niestety w sidła Zbyszka wpadła Dorota, która dała się mu omamić, Przez niego przestała myśleć racjonalnie. Zaczęła się dla niej liczyć tylko Zabawa i przygodny, dobry sex. I tak się wszystko zaczęło. Od jednej igraszki, po drugą. Obojgu sprawiało to przyjemność i radość. Może i Dorocie było głupio, kiedy gadała z Aśką, ale moim zdaniem nie do końca miała wyrzuty sumienia, bo później nadal to robiła. Nadal spędzała noce z polskim atakującym. Później coś tam się jakby ''popsuło', ale za jakiś czas znów się spotkali i wszystko zaczęło się od początku. Dorota nie wyciągnęła wniosków z poprzedniej sytuacji i nadal spotykała się ze Zbyszkiem, a ich spotkania opierały się głownie na sexie. Później stało się to, czego obawiałam się najbardziej. Dorota zakochała się w Bartmanie, i dla mnie było już po ptakach. Bo gdyby się chociaż nie zakochała, to by nie cierpiała, a tak została ze złamanym sercem i co jej po tym? Nic. Ale za głupotę się płaci. Ale tak, Dorota przez pewien czas była dla mnie głupia, bo żyła nadzieją, że Zbyszek może zostawi Aśkę dla niej. Ja od początku wiedziałam, że tak nie będzie. Bartman tutaj był zbyt głupi, i zbyt płytki by liczyć się z uczuciami innych. Miał tak w dupie uczucia Aśki jak i Doroty. Liczyło się tylko to, aby mu było dobrze. I tak już pozostało. Minął rok czasu, a Bartman się nie zmienił. Ale ja wiedziałam, że tak będzie za bardzo się tutaj na nim poznałam. Tak samo jak wiedziałam, że nie skończy dla Doroty z Aśką. Tacy ludzie jak Zbyszek się nie zmieniają. Nie wiem, co by się musiało stać, aby on się zmienił. Nie wiem naprawdę nie wiem.
Najbardziej cieszę się z tego, że Dorota jest szczęśliwa, że wyciągnęła wnioski ze wszystkiego i nie popełniła tego samego błędu. To jest najważniejsze. Ma Nathana i z nim jest szczęśliwa. Myślę, też , że dobrze zrobiła, że powiedziała mu o wszystkim, co było między nią, a Bartmane, to tylko pokazuje jakim zaufaniem go obdarzyła. Dorota jest szczęśliwa, a Zbyszek nadal popełnia błąd za błędem i nadal za nie płaci. To właśnie różni Dorotę i Zbyszka. Ona potrafiła wyciągnąć wnioski, nauczyła sie czegoś, a on nie. Niech płaci nadal za swoje błędy, prawda jest taka, że nie zasługuje na żadną kobietę, ale przecież to jest Bartman. Resumując bardzo się cieszę, że ta historia właśnie tak się skończyła. Nie zniosłabym, gdyby Bartman i Dorota zostali parą, gdzieś by tam w mojej głowie siedziało, że pewnie ją zdradza. Cieszę się też, że Mentos jest szczęśliwy. Teraz Dorka ma nie tylko przyjaciela, ale i miłość. Czasami lepiej jest popełnić kilka błędów, aby później wyciągnąć z nich wnioski, a na końcu być szczęśliwym.
Mel, my już nie raz rozmawiałyśmy o kończeniu blogowej działalności. Ja sama zakończyłam i wiem, że to była słuszna decyzja,. Nie żałuje, mimo że czasami brakuje mi blogowego świata. Ale wychodzę z założenia, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Kochana, zrób tak, abyś niczego później nie żałowała. Zrób tak jak dyktuje cię serce. Nawet jeśli kiedyś odejdziesz, to ja i tak będę męczyć się na gadu, jak to nadal robię xD
Kochana dziękuje Ci za kolejne GENIALNE opowiadanie, dziękuje. Myślę, że ''Gorycz zakazanego owocu'' Jest najbardziej pouczającym opowiadaniem ze wszystkich. Pozwala wyciągnąć jak najwięcej wniosków.
Tak masz rację ten Zbyszek, a z Niepoukładanych marzeń jest diametralnie inny, ale to sprawia, że jesteś genialną autorką. To by było na tyle.
To byłam ja Panna A, która znów chyba napisała coś co nie ma sensu. :)
Pozdrawiam :* I jeszcze raz dziękuje:*
Nie pisałam komentarzy bo nigdy nie miałam na to czasu. Często było tak, że jeden rozdział czytałam przez kilka dni i nie mogłam skończyć, bo zawsze musiałam robić jeszcze coś innego. Teraz poprosiłaś, żeby coś napisać to znalazłam chwilę. Więc tak: historia spodobała mi się gdy tylko zobaczyłam bohaterów. Bartman i jego dziewczyna? Pomyślałam, że będzie ciekawie. I się nie pomyliłam. Rzeczywiście przedstawiłaś Zbycha w tak złym świetle, że aż ciężko uwierzyć, że ktoś taki może naprawdę istnieć. Niestety są tacy ludzie. Wiele razy zastanawiałam się jak to się zakończy i powiem szczerze, że mnie trochę zaskoczyłaś. Ale fajnie to wyszło i szkoda, że to już koniec, bo historia genialna. Obiecuję czytać "Pogmatwany świat";) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńPS. Kocham wszystkie twoje opowiadania;)
Bardzo dobrze, że Dorota zerwała znajomość ze Zbyszkiem. Niektórzy ludzie pozostają tacy sami do końca życia, nie zmieniają się... Aśka przejrzała na oczy, a Zbyszek ma za swoje. Człowiek ponoć uczy się na błędach, ale Zbyszek - nie.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Dorota będzie z Grześkiem, ale nie zgadłam. ;) Znalazła chłopaka, który (chyba) nie jest taki jak Zbyszek i ją kocha. Mam nadzieję, że ułoży sobie z nim życie.
Szkoda, że już koniec. To było naprawdę świetne opowiadanie, z którego można wyciągnąć pewne wnioski. Mam też nadzieję, że nie odejdziesz z blogowego świata i jeszcze kiedyś będziemy mogły przeczytać twoje opowiadania.
Pojawił się czternasty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam. :)
Wszystko, co dobre, szybko się kończy i końca dobiegła historia Zbyszka i Doroty. Dobrze się stało tak jak się stało. Dorota przejrzała na oczy, Joanna poznała prawdę o swoim narzeczonym. Dorota ułożyła sobie życie, a Bartman? Bartman został sam, a właściwie to nie sam. Przecież ma swoją kochankę, a może kochanki? Cóż... nie wiem, co miałabym jeszcze dodać? Chyba tylko to, że ta historia była naprawdę świetna i pokazała prawdę o świecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jejku, jaka jestem dumna z Doroty! Z początku wydawało mi się, że nie da rady zapomnieć o Zbyszku, że pomimo zerwania kontaktu on znów w jakiś tam sposób ją owinie sobie wokół palca, a tu proszę, kompletnie inna Dora, taka, jaką powinna być od początku. Niezmiernie się cieszę, że psychicznie Bartman już dla niej nie istnieje i że trwa w szczęśliwym związku z Nathanem, który, swoją drogą, ma to coś w sobie. :) Myślę, że epizod o nazwie Zbyszek zostawi jakieś piętno na jej życiorysie. Ale będzie to takie piętno, które będzie nauczką, a nie katorgą umysłową.
OdpowiedzUsuńA co do Zibiego - wolę się nie wypowiadać. On chyba nadal jest dzieciakiem, który nie potrafi się ustatkować. Sądziłam, że po sytuacji z Dorotą zrozumie, jakie błędy popełnia, ale on najwidoczniej ich nie zauważa. Nie życzę żadnej kobiecie takiego faceta, nawet gdyby miał być tak przystojny i uroczy jak on. Po części współczuję Aśce, że odkryła jego prawdziwe oblicze już po fakcie dokonanym. No niestety, życie nie zawsze jest wobec nas litościwe, woli najpierw zasadzić porządnego kopa w dupsko, a dopiero potem wyjaśnić, dlaczego zostało się pokrzywdzonym. Myślę, że poprzez toksyczny związek z Bartmanem nauczy się odróżniać wiernego faceta od żigolaka, bo wcześniej najwidoczniej taka umiejętność nie była jej znana.
Mel, co ja mam ci powiedzieć na zakończenie? Naprawdę nie wiem. Jesteś jedną z moich ulubionych autorek, a w dodatku jedną z tych, które niezmiernie podziwiam, a więc ciężko będzie mi się przyswoić z myślą, że nie będę już czytać nic twojego. Rozumiem, że każda z nas prędzej czy później stąd odejdzie, ale miałam taką cichą nadzieję, że ty tego nie zrobisz. Głupiutkie, prawda? W każdym bądź razie dziękuję nie tylko za tę historię, ale i za wszystkie inne, które przeczytałam. I wierz mi, zawsze chętnie będę do nich powracać.
Pozdrawiam cieplutko. : **
Dobrze że Dorota zerwała kontakt ze Zbyszkiem jestem z niej dumna, a poza tym ułożyła sobie życie na nowo :) BRAWO!!! Mam nadzieję że jednak zaczniesz pisać coś nowego bo było by bardzo szkoda gdybyś zniknęła z blogowego świata. Uwielbiam twoje opowiadania są takie prawdziwe i z chęcią będę do nich powracała :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJestem dumna z Dory. Tak musiało być. Musiała sobie odpuścić, odtrącić w końcu Zbyszka, bo to się niebezpiecznie ciągnęło. Aśka też w końcu o wszystkim się dowiedziała... Szkoda tylko, że Zbyszek się nie zmienił. Pewna bardzo mądra osoba powiedziała mi kiedyś, że ludzie się nie zmieniają, z czasem tylko dojrzewają w nich priorytety. Zibi najwyraźniej jeszcze nie dojrzał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Brawo. Już myślałam, że znów mu uwierzy i wszystko zacznie się od początku. Przyznam szczerze, że myślałam , że u boku Doroty pojawi się Grześ, ale przyjaźń damsko-męska to zajebista sprawa. Uwielbiam Twój sposób pisania. Obyś pisała jak najwięcej! :*
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze to już koniec tej historii, ale jak to się mówi to co dobre, nie trwa wiecznie. Zbyszek nic się nie zmienił, a Dorota zaczęła nowe lepsze życie bez niego.
OdpowiedzUsuńPS. Będę tęsknić :*
PS1. Zastanawiam się nad fenomenem postaci Bartmana w opowiadaniach, bo w prawie każdym robi on za czarną rolę.
Hmmmm morał z tego taki, że każdy dostał to na co zasłużył. Szkoda tylko, że w prawdziwym życiu to sie nie zdarza!
OdpowiedzUsuńjakoś nie szkoda mi Zbyszka. Zasłużył sobie na taki los. A Dorota? Za głupotę się płaci. Ona zapłaciła wysoka cenę, ale dobrze, że wyciągnęła wnioski z tej lekcji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne opowiadanie, jak zresztą wszystkie Twoje blogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetne opowiadanie i szkoda, że już koniec ;) Życzę powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńLudzie rzadko się zmieniają. Tak naprawdę to chyba w ogóle i tylko każdy z nas przybiera kolejne maski, uciekamy w nowe formy, zapominając o tym, że nasza prawdziwa natura ciągle tkwi w nas. Gdzieś głęboko skryta i w końcu weźmie nad nami górę, jak to było w przypadku Zbysia. Mógł udawać kochającego i wzorowego narzeczonego, ale nie mógł się pozbyć swojej prawdziwej natury. Nawet jeśli Joasia miała być tą jedyną i dla niej miał się zmienić. Może nawet tak było, ale widać, że tylko przez pewien czas i gdy pojawiła się Dorota to nie potrafił oprzeć się 'okazji' i później tylko to wykorzystywał. Potrafił grać i tego nie da się zaprzeczyć. Mógłby być niezłym aktorem, amantem, dla którego głowę tracą kolejne kobiety chociaż dla mnie to nieco niezrozumiałe. Niemniej jednak najważniejsze, że w końcu Dorocie udało się wyrwać z tego chorego układu. Przejrzała na oczy, udało jej się spojrzeć na całą sprawę z dystansem i w końcu dojrzała do rozstania z Bartmanem. Nie stała się jego kolejną marionetką i w końcu znalazła swoją miłość. Poznała faceta, który odwzajemnił jej uczucie i przy którym znalazła szczęście. Szkoda mi tylko trochę Joasi, bo dziewczyna za długo wierzyła w niewinność swojego narzeczonego. Była nim tak zaślepiona, że nie potrafiła dostrzec prawdziwego oblicza Zbyszka. Musiała przyłapać go na gorącym uczynku żeby w końcu przejrzeć na oczy. Odejść i być może ułożyć sobie wszystko na nowo. Tym razem z dala od Zbyszka i jego gierek. Jak widać on zbytnio się tym nie przejął i znalazł już nową ofiarę. Ciekawa tylko jestem jak długo będzie bawił się z tą nową 'koleżanką' i kiedy wymieni ją na inny model, bo jestem pewna że prędzej czy później właśnie do tego dojdzie. Ale na nic więcej ten facet nie zasługuje. Jeśli chcę bawić się w takiego taniego amanta, to jego sprawa. Ja się ciesze, że to właśnie tak się kończy. Naprawdę nie wyobrażałam sobie aby Dorota związała się ze Zbyszkiem. To by ją zniszczyło. Tym bardziej, że jemu się należała nauczka. Chociaż szczerze wątpię czy dało mu to do myślenia. Na koniec ciesze się też, że Grześ znalazł sobie dziewczynę. tak długo pomagał Dorocie i tak bardzo zaangażował się w całą sytuacje, że zasłużył na chwilę spokoju, szczęście i miłość.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nie wierze, że to już koniec. Naprawdę będzie mi brakowało tego opowiadania i pewnie jeszcze nie raz do niego wrócę.
Pozdrawiam ;)
Jestem dumna z Doroty! Jest to przykład osoby, która pokazuje innym, że jednak można uwolnić się z toksycznego związku :)Zachowanie Zbyszka wcale mnie nie zdziwiło, bo od początku zachowywał się jak małe, rozkapryszone dziecko, któremu wszystko się należy, jednak Dorota pokazała mu, że wcale tak nie jest :) Szkoda mi w tym wszystkim trochę Aśki, bo to chyba ją Bartman skrzywdził najbardziej... Niestety, czasem rzeczywistość okazuje się brutalna, bo piękna szklana bańka, którą jesteśmy otoczeni pęka, a w nas uderza prawda, która rzadko kiedy się nam podoba, Jednak myślę, że lepiej wcześniej niż później dowiedzieć się prawdy, bo potem tak jak w przypadku Doroty, mamy szansę na poznanie prawdziwej miłości :)
OdpowiedzUsuńJest mi strasznie przykro, bo jedna z tych najlepszych odchodzi... Jeśli jednak najdzie Cię kiedyś ochota na stworzenie jakiegoś opowiadania, to pamiętaj, że ja zawsze jestem chętna żeby je przeczytać :) Ciężko się rozstać, ale każdy z nas prędzej, czy później przestanie pisać... Dziękuje bardzo za wszystko, nulka :*
Ludzie się nie zmieniają, a zwłaszcza takie typy spod ciemnej gwiazdy jak wykreowany przez Ciebie Zbyszek. Wcale, ale to wcale nie jest mi go szkoda, bo dostał to, na co zasłużył. A i tak widać, że Dorota mało go obchodziła, bo wszystko spłynęło po nim jak po kaczce i już znalazł sobie zastępstwo. To tylko pokazuje jak bardzo przedmiotowo traktuje kobiety. Całe szczęście, że Dorota się od niego uwolniła, nie chcąc być kolejną zabaweczką w jego rękach. Chwała jej za to.
OdpowiedzUsuńNie wiem co mogę jeszcze napisać, bo perspektywa Twojego odejścia ogromnie mnie zasmuca :( Rozumiem Twoją decyzję, ale wierzę, że może kiedyś miło nas zaskoczysz i jednak powrócisz. Wiedz, że podziwiam Cię za każde opowiadanie, za to co dla nas czytelniczek stworzyłaś, a gdybym mogła, to bym Cię za to wszystko wyściskała ;> Przede wszystkim dziękuję. Dziękuję za wspaniałych bohaterów, chwile szczęścia i smutku, które razem z nimi przeżywałam, dziękuję za wszystko :* Trzymaj się! :)
No i tak to się powinno zakończyć. Dorota zmądrzała, Bartman nie i tak to sobie wyobrażałam. Widzimy się na "Pogmatwanym" :D
OdpowiedzUsuńZbyszek dawno mnie tak nie irytował... Facet chce chwycić za ogon dwie sroki na raz. Stracił wspaniałą narzeczoną no i Dorotę. Został z nową laską, którą pewnie też szybko się znudzi. Doris życzyć tylko szczęścia. No i żeby szybko się otrząsnęła :)
OdpowiedzUsuńTęskniłam, wiesz? Ostatnimi czasy nie mam kompletnie na nic czasu. Cieszę się, że w końcu chwili oddechu Cię znalazłam :)
Do następnego!
Ściskam, Anna.
/Bądź/
Nie wiem nawet jakim słowami mam tą historię opisać, bo cały czas mam wrażenie, że GENIALNA, WSPANIAŁA i po prostu NAJLEPSZA, to za małe słowa. Po prostu jesteś WIELKA, GENIALNA, ale przede wszystkim niezwykle utalentowana. Kochana wierz mi, że dużo osób ( w tym też i ja ) chciałabym umieć tak genialnie kreować kolejne postacie, tworzyć ciekawe wątki i przede wszystkim opisywać uczucia. Dziękuję Ci za tą, kolejną już, świetną historię. A teraz o samej historii. Zbyszkowi tak dobrze, dostał kopniaka od Doroty i od Aśki, jednak jak widać zbyt długo samotność mu nie doskwierała... ba ona mu nigdy nie doskwierała. Podobno czym skorupka za młodu prześmiardnie tym na starość śmierdzi. Bartman zdradzał, zdradza i będzie zdradzał zawsze. Ale przynajmniej Dorota wypisała się z tego toksycznego układu i znalazła prawdziwego mężczyznę, a nie jakiegoś podlotka. Po prostu to była genialna historia, za którą bardzo Ci dziękuję :* Do zobaczenia na pozostałych Twoich blogach :*
OdpowiedzUsuńPo pierwsze muszę Ci bardzo podziękować za to opowiadanie, podobnie jak niepoukładane-marzenia świetnie się go czytało. Po drugie: Bartman w tej historii to ch*j, przepraszam, nie umiem tego inaczej określić. Cieszę się, że Dorota ułożyła sobie życie, choć stawiałam raczej na to, że z Grzesiem, a Zibi, cóż, niech chłopak pocierpi. Co za dużo to niezdrowo.
OdpowiedzUsuńPo trzecie: mam nadzieję, że już za niedługo pojawi się coś nowego od Ciebie, życzę Ci mnóstwa weny i świetnych pomysłów. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*
[powoli-zamarzam]
Ustrzelę pięćdziesiątkę, może ustrzelę :) Z racji że bojkotuję walentynki to sobie umilam czas na nadrabianie zaległości. Czułam że jeszcze w tym epilogu z czymś wyskoczysz. Już się bałam ze w końcowych scenach Bartman podejdzie do nich by znów na Dorocie wypróbować swój urok, ale skoro zadowolił się Elizą czy jak jej tam to odetchnęłam z ulgą. Co do Nathana ja wiem czemu jego postać się tu pojawiła, to przeze mnie :P Wiem, wiem że zaraziłam się miłością do Misfits i tu mamy tego dowód a ja jestem zachwycona. Szczerze gdybym miała wybierać między herosem Bartmanem a walniętym Nathanem z Misfits wybrałabym tego postrzelonego dzieciaka :))) Ale do rzeczy Doris do rzeczy. Dorota na pewno nie miała łatwo bo wyleczyć się z nieszczęśliwiej miłości nie jest łatwo oj nie. Musiała się użerać z upartym Bartmanem, szczerze żałuję że to nie ona powiedziała Aśce prawdę. Ale myślę że sama się wstydziła tego jak dała się opętać Zbyszkowi. Na całe szczęście dla niej los się uśmiechnął. Za to Zbyszek chyba jest w swoim żywiole. Po nim wszystko spływa jak po kaczce, niczym się nie przejmuje, traci coś a potem zdobywa kolejną rzecz. Bedzie tak pewnie jeszcze długo ciągnął ciekawe czy kiedyś obudzi się z ręką w nocniku. Na koniec nasz Grzesiu. Nie powiem na początku sama wróżyłam mu przyszłość z Dorą, ale zgadzam się to było by za przewidywalne, czasami z tych schematów wyjść trzeba.
OdpowiedzUsuńMoja Mel dziękuję ci za tą historię, bo wiem że na początku nie chciałaś w ogóle jej pisać. Dziękuję ci za Grzesia bo wiem że miało go tu nie być. Dziękuję w końcu za to że główna bohaterka dostała moje imię dość rzadko spotykane w opowiadaniach. Naprawdę czułam się jakbym czytała o sobie(wiem to głupie) Dziękuję za walniętą Dankę bo to kolejna genialna postać drugoplanowa stworzona przez ciebie. Dziękuję za wszystko i teraz życzę ci by Pogmatwany nie sprawiał ci problemów byś mogła czerpać radość z pisania i dzięki temu sprawiała radość nam czytelnikom.
genialna historia, mam nadzieję, że zmienisz zdanie i zaczniesz pisać nowe opowiadanie, bo wszystko co piszesz jest cudowne
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
czytelniczka:)
Mój komentarz, ostatni komentarz tutaj strasznie spóźniony, ale my studenci żyjemy swoim rytmem :) Wybacz, że dopiero teraz, wybacz, ze tak rzadko tu pisałam, choć wiem jak każdy komentarz jest bardzo ważny dla autorki. Wiedz jednak że byłam przez cały czas z Dorotą i Zbyszkiem.. z Tobą.
OdpowiedzUsuńZły Zbyszek, niedobry Zbyszek... od kiedy przeszedł do Resovii, obraz Zbyszka takiego jak w tym opowiadaniu całkowicie mi do niego pasuje, wiem wredna jestem. No ale przecież sam sobie zasłużył no nie? Nie zachowywał się jak święty, wręcz przeciwnie, dorabiał rogi Aśce na każdym kroku i czasem było i jej żal, że to wszystko odgrywa sie za jej plecami. Joanna jednak odkryła prawdę, dzięki Bogu i podjęła słuszną decyzję, aby opuścić siatkarza.
Dorota jej nie było łatwo, w końcu uczucie do siatkarza było dość silne i to wymagało czasu i samozaparcia aby stało się prawdziwe. Dorocie się udało, zwalczyła chore uczucie do Zbyszka, tym samym uwalniając się od niego raz na zawsze. Pomógł jej w tym Nathan. Bardzo się cieszę że dziewczynie się poukładało, bo przez to co zafundował jej Zbyszek należało się jej.
Również miło zakończyła się historia Grzesia, znalazł dziewczynę i co najważniejsze nadal utrzymywał kontakt z Dorotą. Prawdziwa przyjaźń trwa długo i nie łatwo ją złamać.
Och Mel nie lubię kiedy ty coś kończysz bo to wielka strata dla świata, mówię poważnie. Zawsze ciebie ceniłam, podobnie jak kilka innych autorek, a mimo to to twoje opowiadania zawsze miały u mnie pierwsze miejsce w kolejce do czytania. Nie będę cię wychwalać ile to talentu masz w sobie, bo każdy to wie i komentarze powyżej mówią same za siebie. Ciesze się twoim sukcesem i żałuje że to koniec.
Trzymaj się mocno:* buziaki pozdrawiam :*:*
ps. nie wiem czy dotrwałaś do końca mojego wywodu, pewnie same nudy i takie tam.. :D
przeczytałam, i jestem pod wielkim wrażeniem tego jak budujesz atmosferę, postaci. Czekam na coś więcej, na następne niewątpliwie ciekawe opowieści.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
dyyed.blogspot.com
PRZEPRASZAM, że jestem tu dopiero teraz. W prawdzie już dawno temu przeczytałam epilog, ale brakowało mi chęci, czasu i motywacji do napisania komentarza. Najbardziej czasu. A później jakoś tak się zbierałam, ale nie lubię pisać bezsensownych zdań, bazgrołów, byleby tylko było. Więc jestem tu dopiero dziś...
OdpowiedzUsuńUwierz mi, ja też się nie spodziewałam, że stworzysz takiego Zbyszka. Zbyszka egoistycznego, zepsutego do granic możliwości. Ale nie spodziewałam się też, że będziesz potrafiła stworzyć taką Dorotę. Dorotę, która będzie w stanie oprzeć się Zbyszkowi.
Kochała go. A może to nie była miłość, a jedynie fascynacja? Na pewno darzyła go jakimś uczuciem. Wzbraniała się przed tym, uciekała, nie pomogło. Poddała się mu. Ale potrafiła również w odpowiednim momencie powiedzieć stop. Potrafiła odejść, za co ją podziwiam, bo wiem jakie to jest trudne. Potrafiła odnaleźć siebie.
Zbyszek. On nic nie zrozumiał. Mógł zmienić wszystko, zmienić siebie. Nie potrafił. Nie chciał. I może jest szczęśliwy, albo raczej odczuwa namiastkę szczęścia, bo przecież nie można być szczęśliwym tak bardzo oszukując innych.
Zakończeń mogło tu być wiele. Przecież mogli być razem szczęśliwi. Ale mogli być razem jednocześnie unieszczęśliwiając siebie nawzajem. Ty nadałaś im inną drogę, taką która rozchodzi się w dwie różne ścieżki. Pokazałaś, że nie zawsze to, co wydaje się oczywiste na początku, musi być słuszne. Pokazałaś, że nie zawsze trzeba ryzykować, że czasem warto odpuścić. Czasem lepiej odejść, nie walczyć, nie zmieniać siebie i drugiej osoby na siłę. Bo to nie zawsze daje nam szczęście.
Czasem lepsza jest rutyna, bez nagłych zwrotów akcji. Tak, zdecydowanie lepszy jest spokój, zaufanie, cisza. Lepszy niż ciągłe zwątpienie, brak stabilizacji i kłamstwa. W spokoju i harmonii można odnaleźć więcej szczęścia, niż w kilku chwilach uniesień, przeplatanych łzami goryczy. Goryczy zakazanego owocu.
Dziękuję, Mel, że mogłam tu być. Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną tą historią. Dorotą, Zbyszkiem, ich wyborami, rozterkami, emocjami. Dziękuję Ci za kolejną historię, którą pożerałam wzrokiem, na której kolejne etapy czekałam z ogromnym zniecierpliwieniem. Dziękuję za każde słowo, które tu umieściłaś.
Buziaki :***
Po wielu miesiącach bez czytania i pisania bloga powolutku wracam. Nie mogłam zacząć od innych blogów, musiałam i chciałam zacząć od Twoich, bo to co napisałaś jest takie życiowe! Idealne opowiadanie, nie banalne! Budzące masę uczuć, takie naprawdę super! Nawet może być swoistą przestrogą dla ludzi. Nie przewidywałam innego zakończenia, ZB nie zasłużył na Dorę, a ona zbyt długo w tym trwała, dobrze, że powiedziała dość...
OdpowiedzUsuńDziękuję za opowiadanie! Nie znikaj jeszcze,,,teraz czas na Pogmatwany. pozdrawiam, Ingrid.
Czytałam tego bloga regularnie. Gdy pojawił się rozdział przed epilogiem długo sprawdzałam kiedy ten epilog się pojawi. Nie wiem dlaczego mój link, który miałam ustawiony na zakładkę, zrobił mi psikusa i nie pokazywał tak wyczekiwanej końcówki. Widocznie tak musiało być. Teraz właśnie przeczytałam upragniony rozdział i jestem zadowolona z zakończenia. Należało się Zbyszkowi. Chociaż tak jak sama pisałaś nauka na błędach nie jest jego mocną stroną.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Hej, z tej strony autorka Listy Siatkarskich Opowiadań http://kibicowelove.blogspot.com/p/opowiadania-warte-polecenia.html Rozbudowuję ten spis i z tego powodu chciałabym, abyś określiła gatunek każdego ze swoich opowiadań (obyczajowe, dramat, melodramat, romans, komedia itp.). Będę wdzięczna, ponieważ dużo mi tym pomożesz :)
OdpowiedzUsuńPS. Twoje opowiadania, jakie są na LSO to
http://www.skomplikowane-uczucie.blogspot.com/
http://www.pogmatwany-swiat.blogspot.com/
http://www.krotkie-historie-siatkarskie.blogspot.com/
http://www.gorycz-zakazanego-owocu.blogspot.com/
Jeżeli masz jeszcze jakieś siatkarskie opowiadania, a chcesz je dodać do listy to możesz mi podać linki, a je dodam bez dodawania od Ciebie zgłoszenia. Oczywiście wraz z linkiem w tym przypadku poproszę o określenie gatunku:)
Przepraszam za zawracanie głowy:-)