piątek, 25 stycznia 2013

Dwanaście.




     Przepłakałam całą drogę do Poznania. Pierwszy raz dałam upust wszystkim emocją jakie zgromadziły się we mnie przez te 3 miesiące. Wiedziałam, że przy Grześku mogę sobie pozwolić na takie zachowanie. Teraz już nic mi mnie pozostało, nie wierzyłam w słowa Zbyszka, że zostawi Aśkę, mimo że w głębi serca chciałam tego z całych sił. Dziwne było to, że darzyłam blondynkę jako taką sympatią, która jednak malała za każdym razem, kiedy tuliła się do Zbyszka, gdy go całowała. Może i ona nie była niczemu winna, ale podświadomie chciałam, by on od niej odszedł, by to jej serce zostało rozszarpane na miliony kawałeczków. To była jedyna droga bym to ja mogła być z Bartmanem. Teraz w drodze, gdy toyota Łomacza mknęła przez puste ulice dotarło do mnie, że wyidealizowałam sobie nasze relacje. Dla niego to był pewnie tylko czysty seks, zwykły układ z którego oboje czerpaliśmy korzyści. Szkoda, że dla mnie było to coś więcej.
     - Mam zabrać cię do domu czy do Danki? – z mojej niepohamowanej rozpaczy wyciągnął mnie głos rozgrywającego.
     - Do Danki będzie bliżej – odezwałam się, po czym dalej wyłam, a łzy nadal leciały potokiem po moich policzkach.

     Było już grubo po trzeciej, kiedy stanęliśmy pod drzwiami domu Piątków, ale to nie miało teraz znaczenia. Wtulona w tors Grześka starałam się pohamować płacz, który ani myślał ustać.
     - Boże, co się stało? – po kilku chwilach w drzwiach stanął Szymek i nie czekając nawet na odpowiedź wpuścił nas do środka – idźcie do pokoju zaraz obudzę Dankę – zostawił nas, po czym szybko czmychnął na górę.
     - Nie wiem, czy to bym dobry pomysł, Ruda mnie zabije – powoli wracała mi trzeźwość umysłu i to, że przecież Danka od zawsze powtarzała, że tak to się skończy.
     - Tylko mi nie mów, że jesteś w ciąży – w jej głoście wyczułam znajomą ironię, ale, kiedy na mnie spojrzała od razu spoważniała – Co on ci zrobił! – wiadome było, że ma na myśli Bartmana.
     - On chce się jej …. – ostatnie słowo stanęło mi w gardle.
     -… oświadczyć – wyręczył mnie w tym Grzesiek.
     - I dlatego beczysz? Mówiłam ci, że prędzej czy później coś podobnego się stanie. Powinnaś się cieszyć, że jeszcze nikt o was nie wie! – naskoczyła na mnie tak jak podejrzewałam.
     - Danka nie wrzeszcz na nią, nie widzisz w jakim jest stanie? – do pokoju wszedł Szymek z kubkami herbaty.
     - Sama tego chciała, co może mam ją jeszcze poklepać po plecach i przytulić?! – zapytała rozzłoszczona.
     - Myślę, że tego, by chciała, inaczej, by tutaj nie przyszła – w pierwszej chwili myślałam, że Ruda wybuchnie śmiechem i nadal będzie mnie objeżdżać z każdej strony, ale ona podeszła do mnie i przytuliła bez słowa.
     Siedzieliśmy tak we czwórkę aż na dworze zaczęło już świtać, nikt nie miał ochoty się odzywać, ale kiedyś trzeba było to zrobić.
     - Co zrobimy? –pierwszy temat podjął Szymon.
     - To chyba zależy co powiedział jej Bartman. Grzesiek wiesz coś? – Ruda zwróciła się do niego.
     - Niewiele, kiedy przyszedłem Zibi kazał mi zabrać Dorę do domu, nie wiem, co się wcześniej wydarzyło, w sumie to chyba wiem tyle co wy. Nie wiedziałem nic o tych oświadczynach aż do tej nocy. W sumie to nawet nie mam pojęcia skąd Dora wie. To jednak wyjaśnia dlaczego Zbyszek był głuchy na moje prośby, by pogadać z nią szczerze – wyjaśnił.
     - Ja nie znikłam, przestańcie o mnie rozmawiać jakby mnie tutaj nie było! - podniosłam zmęczone powieki patrząc na nich.
     - My się tylko naradzamy – uspokajająco rzekł Szymek.
     - To co teraz zrobimy? Przydało, by się coś wymyślić – pytała Ruda.
     - On mi obiecał, że ją zostawi, powiedział, tylko że potrzebuje czasu. On nie chce tych zaręczyn – tłumaczyłam broniąc siatkarza.
     - A ty mu wierzysz!? – Danka na powrót się zdenerwowała. – Wierzysz w to! – krzyknęła na mnie, gdy milczałam jak zaklęta.
     - Nie wiem, ale chcę dać mu szansę, nic nie poradę na to, że go kocham – ze wstydu przed własnymi uczuciami schowałam twarz w dłoniach. Nie byłam na tyle silna, by powiedzieć Bartmanowi „Nie”, by odejść od niego. Chciałam wierzyć w to, że mówił prawdę, choć ta wiara była nikła a wszystko, co nas łączy tak naprawdę było zbudowane na piasku.

     Nie musiałam długo czekać na, to by Zbyszek pokazał mi, że się stara. Zjawił się u mnie w poniedziałkowy wieczór z bukietem białych lilii i przepraszającą miną. Przez kilka godzin tłumaczył mi dlaczego tak postępuje, dlaczego nie jest w stanie o tak zerwać z Joanną a ja starałam się wierzyć w każde jego słowo, niestety przychodziło mi to z wielkim trudem. Tłumaczył mi, że ona i jej rodzice naciskają na zaręczyny, że to tylko to , że o ślubie nie ma nawet mowy, bo on się na to nie godzi, ale dla świętego spokoju ci chcą mieć jakąś deklarację.
     - Spotkaliśmy się o półtora roku za późno – trzymał moją twarz w swoich wielkich dłoniach, nie pozwalając bym spuściła wzrok.
     - To już nie jest moja wina. Chciałabym być z tobą, nie musieć się ukrywać, oszukiwać. To nie takie łatwe być blisko i udawać, że nic dla mnie nie znaczysz – żaliłam się.
     - I ty mi to mówisz. Za każdym razem, gdy Gregor był blisko ciebie buzowało się we mnie, chociaż wiedziałem, że to tylko gra. Jeszcze trochę czasu, wytrzymaj, a wszystko będzie dobrze – obiecywał.
     - Kocham cię Zbyszku – powiedziałam i od razu pożałowałam tych słów. W jego oczach, bowiem nie dostrzegłam potwierdzenia, że on również obdarzył mnie tym uczuciem. Nie odpowiedział mi, pocałował tylko, ale ten pocałunek był przepełniony goryczą, goryczą mojej porażki i nieumiejętności zatrzymania tego i zastawienia go raz na zawsze.

     Obiecał mi, że do zaręczyn nie dojdzie, tak mocno mnie o tym przekonywał, że wreszcie uwierzyłam, zaufałam. Wszystko było tak jak dawniej. Od Andrzejek spędzaliśmy czas, inaczej, nie było już między nami tylko seksu. Dużo rozmawialiśmy okazywaliśmy sobie czułości a ja nawet potrafiłam powiedzieć „Nie”, gdy za bardzo zapędziliśmy się z pieszczotami i wylądowaliśmy rozebrani do połowy w łóżku. Nie byłam gotowa na ponowne zbliżenie z Bartmanem, bałam się, że po seksie zgodzę się dosłownie na wszystko. Odwiedził mnie dzień po Bożym Narodzeniu i nawet słowem nie wspomniało oświadczynach, nieśmiało zapytałam, a on odparł, że nic się nie dzieje, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nawet z Danką z którą tego dnia spotkał się w drzwiach nie wymienił żadnych uszczypliwości ignorując to, że ta zabijała go wzrokiem.
     - Przyjedziesz na miecz w niedzielę? – pytał.
     - Nie mogę, zapomniałeś, że moim rodzice mają 30 rocznicę ślubu – oczywiście to nie do końca tak było, zwyczajnie nie chciałam pojawiać się w Łuczniczce. Od Andrzejek unikałam wszelkich kontaktów z Aśką, do tego ten mecz miał być rozegrany z Jastrzębskim Węglem, a to znaczyło, tyle że będzie tam też Kubiak, którego też wolałabym nie spotkać. – Lepiej będzie, by Michał mnie nie widział – dodałam.
     - Kubiak …. – westchnął. – Czasami mam dość tego, że tak dobrze mnie zna, gdyby nie to nie dowiedziałby się o nas.
     - Powiesz mi w końcu co takiego zrobiłeś, że on jeszcze o niczym nie powiedział Aśce? – zastanawiało mnie to, że Michał trzyma języka za zębami, mimo że o wszystkim wiedział.
     -Powiedziałem mu, że sam to załatwię i zrobię to tak, by nie zranić za bardzo Asi. Naprawdę nie chcesz znać szczegółów - uciął. Ja chciałam znać szczegóły wszystkie co do jednego wiedziałam jednak o tym, że Bartman nic więcej mi nie powie.
     - Zobaczmy się w Sylwestra. To będzie ostatni wieczór, gdy będziesz musiała udawać – wcześniej uprzedził mnie, że Grzesiek zgodził się jeszcze raz nam pomóc. Łomacz próbował odwieść mnie od tego, ale ja nadal byłam głucha na nawoływania z jego strony, ślepo wierzyłam we wszystko, co mówił atakujący.

     Kiedy harmider z uroczystością rocznicową moich rodziców uspokoił się wraz z bratem zasiedliśmy do oglądania meczu. Marcin nie lubił siatkówki, ale był to teraz dla niego idealny pretekst, by wyrwać się spod rodzinnych sporów jaki kierunek studiów powinien wybrać. Bydgoszcz wygrała z Jastrzębiem 3- 1 a ja czekałam na pomeczowe podsumowanie. Wywiad z naszym dzisiejszym MVP, którym był Zbyszek zapowiedział Mielewski. Pytania były tradycyjne i nie bardzo wsłuchiwałam się w to, co raz po raz papla Wanio. Wolałam skupić się na wpatrywaniu się w bruneta, ale na końcu i dziennikarz przykuł moją uwagę.
     - No Zbyszku nie daj się prosić, ustaliliście już datę ślubu? – wypalił a Bartman nerwowo się zaśmiał – Dobra już o nic nie pytam, to dopiero świeże narzeczeństwo, ale wrócimy do tej rozmowy. Oddaje głos do studia – ze złości jaka zaczęła mnie przepełniać zacisnęłam mocniej poduszkę którą wcześniej trzymałam na kolanach.
     - Dorota wszystko ok.? – nawet Marcin zauważył zmianę mojego zachowania.
     - Tak, po prostu rozbolała mnie głowa – skłamałam.
     - To może ja ci jakieś proszki przyniosę? – zerwał się z miejsca.
     Wiedziałam, że nie będę mogła dłużej tutaj zostać, nie potrafiłabym ukryć stanu w jakim się znalazłam. Okłamał mnie, powiedział mi prosto w oczy, że się nie oświadczył, a to zrobił. Kłamał za każdym razem a ja myślałam, że mówi najszczerszą prawdę. Sprzedałam rodzicom kolejne kłamstwo i szybko wsiadłam do samochodu. Nawet nie wiem jakim cudem bezpiecznie dotarłam do Poznania. Moje ciało przepełniała wściekłość, rozczarowanie i bezsilność, ale nie było łez, za dużo już z jego powodu ich wypłakałam.
Telefon dzwonił i dzwonił a ja nawet na niego nie spojrzałam, nie musiałam tego robić, bo i tak wiedziałam, że to on, dzwonek przypisany do jego numeru już mi o tym powiedział.

Leżałam na łóżku a zegarek wyświetlał 1:17, kiedy ciche pukanie rozeszło się po mieszkaniu. Mogłam je zignorować, ale wstałam i wpuściłam go do środka.
     - To się stało tak jakoś samo – zaczął.
     - Pierścionek sam się kupił, potem trafił do twojej kieszeni a później wyskoczył wprost na jej palec?! Tak samo siebie wyszło, że zapytałeś czy za ciebie wyjdzie?! Jesteś żałosny! – nie miałam już siły na, to by kolejny raz słuchać tych kłamstw.
     -Obiecuje, że o wszystkim jej powiem. Naprawdę zostawię ją – składał kolejne obietnice, by mnie tylko udobruchać.
     - Już nie chcę byś mi cokolwiek mi obiecywał. Gdybyś miał od niej odejść zrobiłbyś to wcześniej. Nie chcę dłużej w to brnąć. To koniec, wyjdź stąd i raz na zawsze zniknij z mojego życia! – powiedziałam zupełnie bez histerii a całkiem spokojnie, to go chyba zaskoczyło – Nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego! – otworzyłam drzwi i pchnęłam go w kierunku korytarza. Bartman oglądnął się za mną zdezorientowany, ale w końcu wyszedł.

     Ciężko było podejmować tą decyzję, ale w drodze do domu ostatecznie dotarło do mnie jaką osobą jest Zbyszek i, że ja nie chcę tak żyć. On nie poświecił, by Aśki dla mnie, wtedy cała jego reputacja, by przepadła. Nawet, jeżeli jakimś cudem tych dwoje, by się rozeszło ja sama nie była bym w stanie być z osobą, która potrafi tak kłamać i oszukiwać. Świadomość, że każde jego słowo może być kłamstwem była, by nie do zniesienia i zapewne zniszczyła, by mnie od środka. Dlatego zakończyłam to teraz, zrobiłam to i tak zdecydowanie za późno, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale.
     Spełniając swoje marzenia o zobaczeniu z bliska Mistrzostw Europy wplątałam się w wydarzenia, które ze zwykłej przygody stały się porządną lekcją życia. Zasmakowałam zakazanego owocu i, choć z początku smak był słodki, gorycz pojawiająca się z każdym kolejnym dniem pokazała mi, że to nie jest właściwa dla mnie droga.


.:: ::.
Wiem, że macie do mnie żal, że to już ostatni rozdział, ale, kiedy wymyśliłam to opowiadanie tak miało właśnie być .Miałam się zmieścić w przedziale 10 rozdziałów i tak wyszło o dwa więcej, a to wszystko przez mój słowotok :). Początkowo to miał być ostateczny wpis, wszystko miało skończyć się tu i teraz, ale chętnych zapraszam na epilog za dwa tygodnie, który pokaże co dalej z bohaterami tej historii. Napisała bym coś jeszcze, ale zamilknę, bo wiem, że niektórzy najpierw czytają posłowie, a potem rozdział, więc nie psuje tym ciekawskim zabawy, bo, gdybym dodała jeszcze „coś” zdradziła bym niejako fabułę tego rozdziału.

43 komentarze:

  1. No brawo! Dorota zmądrzała. Sama przez chwilę wierzyłam, że Zbyszek się zmieni, że powie wszystko Aśce, ale okazał się tylko zwykłym tchórzem. Wszystko to było kłamstwo.Cieszę się, że Dorota przejrzała na oczy. W pewne sytuacje nie warto brnąć. Nie warto tego ciągnąć. A co d oZbyszka w tym opowiadaniu? Z czasem i los z niego zadrwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę powiedzieć, że jestem podbudowana postawą Doroty, która w końcu znalazła w sobie resztki silnej woli i w końcu powiedziała Bartmanowi "nie", które wcześniej nie chciało jej przejść przez gardło. Dorota dopiero teraz pokazała swoją odwagę i siłę charakteru, bo mimo iż wie, że będzie cierpieć to skończyła coś co i tak nie miało przyszłości. A co do Bartmana... to mam nadzieję, że kiedyś pogubi się w tych swoich kłamstwach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorota wreszcie podjęła jakąś decyzję. Jestem z niej dumna, że odważyła się przeciwstawić Zbyszkowi. Atakujący się nie zmieni. Taki już typ człowieka.
    Szkoda, że już koniec. Ale dziękuję za te 12 rozdziałów. Teraz tylko czekać na epilog. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc cieszę się, że Dorota nie dała się namówić na te 'obietnice' Zbyszka. Nareszcie nie zrobiła z siebie kretynki wierzącej w każde jego słowo. :) Miał wybór, nie skorzystał niech etraz żałuje... Czekam na epilog ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo, Dora! Zbyszek, sio! pajac jeden zakichany... czekm na epilog w takim razie

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu Dorotko! Zbyszek tyle czasu ją wodził, ciesze się,że w końcu przejrzała na oczy. Od samego początku wiedziałam,że Bartman nie zostawi Aśki,ze nie będzie chciał niszczyć sobie reputacji no ale cóż miłość bywa ślepa;)

    Czekam na epilog,
    Marcy

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak między Bogiem a prawdą to cieszę się, że Dorota nie dała się już w nic wciągnąć. I tak to wszystko stanowczo za długo trwało. W takim razie czekam na epilog.:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dorota w końcu postąpiła jak trzymająca poziom kobieta. Facetowi, który obiecuje, a potem i tak nie dotrzymuje owych obietnic tak po prostu ufać nie można. Wiem, że wierzyła, iż Bartman zostawi Aśkę, iż w końcu będzie mógł spoufalać się tylko z nią. Jednakże ja od początku wiedziałam, że tak nie będzie. Zbytnio zagubił się w tym swoim steku kłamstw i niedomówień. Co więcej, on chyba nawet nie chciał rozstać się z Aśką. Gdyby tylko o to mu chodziło, już dawno by był szanowany jako singiel. A tak? Wkopał się w coś, co z pewnością nie napawa go optymizmem. Szkoda tylko, że wszyscy mieli rację co do charakteru Zbysia. Niestety, człowiek musi najpierw wypróbować, a dopiero potem zetknąć się z porażką. Mimo wszystko współczuję Dorocie. Współczuję nie tylko tego, że przez ten cały czas musiała się z nim w pewien sposób użerać. Współczuję jej tego, że zakochała się w kimś, kto nigdy nie był wart jej uczucia.
    Pozdrawiam i czekam na epilog. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Niem mam po prostu słów do Bartmana. Wiedziałam, że koniec, końców tak będzie iż się jej oświadczy. Dobrze zrobiła wyrzucając go ze swojego mieszkania. Zabawił się nią jak laleczką która była odskocznią od blond laski. Tak naprawdę on nie chciał zostawić nigdy Aśki, a Dorota się łudziła, że tak będzie. Ja w sumie też miałam przez chwile cień nadziei, ale umarła w jednym z ostatnich rozdziałów. Szkoda, że dopiero teraz Dorota zrozumiała jaką osobą jest Zbyszek, ale lepiej późno niż wcale. Pozostaje tylko współczuć Dorocie, że ulokowała swoje uczucia w facecie który nie był tego wart.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dorota się wreszcie zdecydowała i uważam, że dobrze postąpiła, Bartman zachowywał się jak szczeniak. Całe szczęście Dora nie uległa mu ponownie. On nie jest jej wart, a poza tym, faktycznie będąc z nim cały czas rozmyślałaby czy ją również zdradza. To nie miałoby sensu. Czekam oczywiście na epilog, strasznie jestem ciekawa, co tam u naszych bohaterów się podzieje.
    Pozdrawiam gorąco, Kinga :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszmy się i radujmy. Zbyszek został wreszcie ukarany za swoje niezdecydowanie i dwulicowość. :) Nie wiem co on ma w głowie, bo to jego zachowanie przechodzi moje najśmielsze wyobrażenia.. Najpierw oświadcza się dziewczynie, a zaraz po tym mówi Dorocie, że zostawi Aśkę? Naprawdę ma ciekawy tok rozumowania i ciężki do ogarnięcia charakter. Teraz sobie czekam na epilog, gdzie napiszę więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, dziękuje! Jak dobrze, że ona pokazała temu palantowi, gdzie raki zimują. Nie pogodziłabym się z tym gdyby Dorota wybaczyła Zbyszkowi, to wszystko, co jej zrobił. Miłość, miłością. Ale cholera jasna. Jest gdzieś granica. Zbyszek po prostu nie zasługiwał na wybaczenie. Dorka, popełniłaby największy błąd w życiu, gdyby wybaczyła Zbyszkowi. Ja bym jej też nie wybaczyła tej głupoty. Ale całe szczęście nie doszło do czegoś takiego. Mogę powiedzieć oficjalnie, że jestem dumna z Doroty. Zbyszek tutaj okazał się mega niedojrzałym, nieodpowiedzialnym facetem., tchórzliwym, cholernie egoistycznym facetem. Nie zasługuje na żadną kobietę. Nie zasługuje na takie uczucie jak miłość. Bądźmy szczerzy. On od początku tylko bawił się Dorotą. Nie uwierzę w to, że myślał o tym, aby zostawić Aśkę. Nie uwierzę w to. On tylko zwodził Dorotę, a ona dała się nabrać i teraz cierpi przez swoją głupotę, ale niestety za głupotę się płaci. Mimo wszystko szkoda mi Doroty, bo nie zasłużyła na to , aby cierpieć. Nasza Dorka popełniła jeden największy błąd. Zakochała się w Zbyszku. W momencie kiedy coś do niego poczuła, było już po jabłkach. Bo jakby nic do niego nie czuła, to przynajmniej nie cierpiałaby tak jak cierpi teraz.Niestety, tak jak mówiła sex, przerodził się coś więcej. Już nie tylko nocne igraszki, ale także miłość. A tak jedyne, co ma ze znajomości z Bartmanem, to złamane serce, które szybko się nie poskleja.
    Dorota ma wspaniałych przyjaciół, którzy jej pomogą. A Bartman niech się lepiej już do niej nie zbliża. Niech zniknie z życia dziewczyny raz na zawsze. Dość przez niego przeszła. Teraz niech pan Z zajmie się swoją ukochaną narzeczoną i przygotowaniami do ślubu, którego jak uparcie nie chce, ale prawda jest zupełnie inna. Gdyby był facetem, to by powiedział nie i rzucił Aśkę w cholerę. A wyszło jak wyszło. Szkoda mi Ciebie, panie Bartman. Wyszyłeś na kompletnego idiotę, który nie ma mózgu.
    Na koniec powiem, że mam nadzieję, że w Epilogu nie okaże się, że Zbysiu uciekł z przed ołtarza i wybrał Dorotę, tego bym nie zniosła. chce by Dorota zaczęła nowe zycie, bez Bartmana.
    Czy ja znów napisałam długi komentarz nie na temat?
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  13. W sumie nie spodziewałam się takiego zakończenia, liczyłam, że jednak Zibi się ogarnie i będzie wielki happy end. Cóż chyba lepiej, że czegoś takiego tu nie ma, on po prostu nie jest jej wart.... Dorota byłaby głupia gdyby dała się dalej mu maniupulować. Gardzę takimi mężczyznami, naprawdę... Aż się z deka we mnie zagotowało po przeczytaniu! Uwielbiam Twoje opowiadania! Z niecierpliwością czekam więc na epilog! Niech Zibi cierpi. Bez Dory.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Pojawił się dwunasty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bartman sobie na to zasłużył. Dobrze mu tak. Kłamał przez cały czas, ale myślę, że nie ma Dorota czego żałować. Jest to dobra lekcja na przyszłość,a ja bym ją chętnie widziała przy boku Grześka :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. tak myślałam,że Dora w końcu przejrzy na oczy. Szkoda, że stało się to tak późno,ale jak to napisałaś : lepiej późno niż wcale. Cieszę się,że w końcu zrozumiała jaki Zbyszek jest dwulicowy i fałszywy. Szkoda, że to już koniec tej historii, nie mniej jednak nauczyłam się dużo dzięki niej i dzięki Tobie :) Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Od początku wszystko wskazywało na to, że właśnie tak to się potoczy, a mimo wszystko miałam jakąś cichą nadzieję, że może jednak Bartman się zmieni... No trudno. Dobrze, że chociaż Dorota przejrzała na oczy. Ja na jej miejscu teraz bym powiedziała o wszystkim Aśce :p. Pozdrawiam :)
    http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo lubię Zibiego, ale tu okazał się kawałem skurw***a. Dlatego cieszę, że stało się właśnie tak. To było dla Doroty toksyczne i trochę pocierpi pewnie, ale później może być tylko lepiej. Osobiście widzę spory potencjał związku Dorota-Grzesiu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wydawało mi się, że Dorota jest mądrzejsza i po tym wszystkim co jej zaserwował nie pozwoli mu się zbliżyć po raz kolejny. Miłość, miłością i można być zaślepionym ale nie aż do tego stopnia. Poza tym nie wiem dlaczego ale wątpię aby to mogło być szczere uczucie z jej strony. Bo jakim cudem można kochać osobę, która w gruncie rzeczy jest całkiem inna i uczuciem darzy się tylko wyobrażenie o kimś. Zresztą sam Zbyszek udowodnił, że nie darzy Doroty żadnym uczuciem i to wszystko było tylko grą. Przecież gdy ona wyznawała mu uczucie to on powinien też coś zrobić, powiedzieć ale z jego strony nie było widać żadnych uczuć poza dalszą chęcią czerpania z tego co udało mu się zdobyć. Poza tym popisał się głupotą nie powiem już nawet który raz starając się ukryć przed Dorotą zaręczyny tej dwójki. Nie wiem co on sobie myślał, bo przecież wiadomo było, że to prędzej czy później wyjdzie. Nie wiem też co wyobrażała sobie Dorota i jak w ogóle mogła myśleć, że Zbyszek naprawdę zostawi Aśkę i wróci do niej. Nie rozumiem chyba też jak mogła życzyć jej, aby to ona miała złamane serce w czasie gdy Dorota i Zbyszek mieliby tworzyć szczęśliwy związek. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Wydaje mi się wręcz, że jeśli Zbyszek darzy którąś z nich jakimś uczuciem to zdecydowanie jest to Aśka. Gdyby nic do niej nie czuł, to mógłby ją przecież rzucić przy pierwszej lepszej okazji i korzystać z życia, nie bojąc się że jego dziewczyna nagle do niego wpadnie. Tymczasem on cały czas się jej trzyma, a te oświadczyny to kolejny dowód, że blondynka jest dla niego zbyt ważna aby miał z niej zrezygnować i takie wymówki o presji otoczenia tylko mnie śmieszą. Zobaczymy tylko czy ich związek wytrzyma i jak to zakończysz w epilogu. Może Zbyszek dostanie w końcu za swoje, a może wszystko ujdzie mu płazem. Jednego jestem pewna. Nie wyobrażam sobie normalnego związku Doroty i Zbyszka i chyba ich rozstanie w tym rozdziale jest najlepszym wyjściem.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobrze, że sie w końcu ogarnęła. Grzegorz i Danka jedyni mądrzy w tej całej sytuacji, Bartman naiwny egoista, tak samo jak Dorota. Ale aż tak się na niej wyżywać nie będę, nie ma to sensu, zrozumiała swój błąd.

    OdpowiedzUsuń
  21. Źle mi ze świadomością że to już koniec. Mel zdecydowanie bardziej wolę gdy piszesz długie opowiadania. Jakoś wtedy mogę się jeszcze bardziej wczuć w to co dzieje się u bohaterów. Kurcze czuję się tak jakbym to dopiero wczoraj przeczytała tu pierwszy rozdział, a tutaj już 12 i koniec. Bartman okazał się totalnym dupkiem. Czemu faceci nie potrafią powiedzieć wprost czego of nas oczekują tylko mamią nas słowami. Dorota byłą tak naiwna i dopiero ta wieść że do oświadczyn doszło sprowadziła ją na ziemię. Przynajmniej ten jedne raz zachowała się tak jak trzeba, ale czy wytrwa, już raz została przez Zbyszka złamana. Wkurza mnie to że jemu wszystko uchodzi na sucho, ale mam świadomość że na świecie żyje mnóstwo takich "szczęściarzy" którzy mogą robić co się im tylko podoba bez żadnych konsekwencji. Niemal wszyscy widzą Dorę u boku Grześka. Lubię Łomacza, ale czy Dorota nadal będzie chciała pozostać w tym siatkarskim środowisku, sama nie wiem.
    Cholernie mnie ciekawi epilog bo po tobie można się spodziewać wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Za szybko nam zleciał czas tutaj, zdecydowanie za szybko ;( Wszystko co dobre szybko się kończy i znów przyszło mi się o tym boleśnie przekonać. To było kolejne świetne opowiadania spod twojej ręki, zdecydowanie inne niż pozostałe przez Ciebie pisane i już napisane. Nie chce wybierać najlepszego, bo każde bo każde ma w sobie coś, co je wyróżnia i nie pozwala sklasyfikować do jednego worka. To opowiadanie było chyba najbardziej skomplikowane jeśli chodzi o losy bohaterów. Główny wątek krążący wokół kłamstwa, niedomówień i pożądania, które do pewnego czasu było najważniejsze w relacji Doroty i Zbyszka. Tyle tylko, że Dora się zakochała i zaczęły się problemy. Nie muszę chyba mówić, że Zbyszek zachował się jak skończony dupe.k? Zdecydowanie lepiej by postąpił, gdyby nie ukrywał przed Dorą faktu, że na palcu Asi wylądował zaręczynowy pierścionek( powiedz mi dlaczego od razu pomyślałam o realnej sytuacji między nimi? ;D). Ja ze swoim zamiłowanie do problemów związanych z ciążą pomyślałam nieśmiało, że Dorota będzie z Bartmanem w ciąży, ale to chyba tylko ja mogę mieć takie rozwiązania, bo na nic więcej mnie nie stać ;)
    Kolejna świetna historia moja droga Madziu ;) Czy ja kiedykolwiek przestanę się zachwycać tym co jest stworzone przez Ciebie? ;D
    Pozdrawiam i do napisania pod epilogiem ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. A więc się nie pomyliłam, co do Zbyszka i jego obietnic bez pokrycia. Od początku wiedziałam, że chce tylko zamydlić Dorocie oczy, a tak naprawdę wcale nie ma zamiaru zostawić Aśki. Szkoda tylko, że dziewczyna tak późno to zrozumiała, że nie poznała się na nim wcześniej. Gdyby chciał to zrobić, to zrobiłby to od razu, a nie odkładał w nieskończoność. Aśka to ulubienica jego rodziców, więc na co by się naraził, zrywając z nią? Dorota była naprawdę naiwna, wierząc we wszystko, co jej Zbyszek obiecywał. I owszem, można wytłumaczyć to miłością, zakochaniem i zaślepieniem, dlatego nie docierało do niej to, co wszyscy dookoła chcieli jej przekazać. Danka od początku wiedziała, co się święci i wyszło na jej. Bartman wybrał Aśkę i jednocześnie stracił Dorę, ale to było oczywiste od początku. Wiecznie nie mógłby ciągnąć dwóch srok za ogon. Kiedyś to wszystko musiało się skończyć. Może dobrze, że teraz, a nie później, kiedy Dorota jeszcze bardziej by się zaangażowała? Nie ma co, ulokowała uczucia w niewłaściwym, niewartym tego facecie. Zgadzam się z poprzedniczkami, że oprócz tego, że jest idiotą, to jest jeszcze tchórzem. Cholernym tchórzem, który nie potrafi zrobić tego, co chce i sprzeciwić się wszystkim dookoła. Tutaj na myśl samo przychodzi pytanie: czy on w ogóle tego chciał? Może Dorota była dla niego tylko odskocznią od codzienności i formą zapomnienia? Może w ogóle nie wiązał z nią jakichkolwiek planów na przyszłość? Nie zdziwiłoby mnie to. Jedyna pociecha i jedyne szczęście w nieszczęściu, w całej tej sytuacji, to to, że ma dziewczyna wspaniałych przyjaciół, którzy są z nią, w każdej sytuacji. Postawa Danki mnie wzruszyła, bo mimo, że nie pochwalała tego, co jej przyjaciółka robi, w najważniejszym momencie się od niej nie odwróciła. No i Grzesiek... Złoty chłopak :) Był z Dorotą w najtrudniejszych momentach i wspierał ją, choć został wciągnięty w tą sytuację nie z własnej woli. Jest jeszcze coś, czego Bartmanowi nie zazdroszczę. Życia i układania sobie życia z inną ze świadomością tego, ile razy się ją zdradziło. Chociaż... Z jego podejściem i niemal brakiem sumienia, nie będzie to wcale takie dotkliwe albo szybko o tym zapomni, traktując to jako kolejną przygodę. Kończąc: szkoda mi Doroty, ale poniekąd sama sobie na to wszystko zapracowała. Gdyby wycofała się wcześniej, nie musiałaby teraz tak cierpieć. Szkoda tylko, że łatwo się mówi, a gdy w grę wchodzą uczucia, zmienia się zdanie i poglądy. Jestem strasznie ciekawa zakończenia tej historii. Nie ukrywam, że ucieszyłoby mnie, gdyby Dorka ułożyła sobie życie bez Zbyszka, a ten dostałby za swoje. Aśka mogłaby się dowiedzieć i rzucić go w cholerę, ten by wtedy błagał Dorotę o wybaczenie, ale odesłałaby go z kwitkiem :D Piękny plan, ale to ty masz ostatnie słowo i jakiekolwiek nie będzie to zakończenie, jestem pewna, że będzie genialne :) Szkoda, że to już koniec ;( Pozdrawiam i czekam na epilog! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Haha Zbyszek cały czas kłamał ,przeczuwałam to.Ona tyle razy przez niego płakała.Dobrze ,że to się tak zakończyło.
    Zapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Co ta miłość potrafi zrobić z człowiekiem… Gdy kogoś się kocha, to robi się dla tej osoby takie rzeczy, które w innych okolicznościach nawet nie przyszły by nam do głowy, nie wspominając już o robieniu ich. Dorota doskonale zdawała sobie sprawę, że Zbyszek nie skończy z Aśką, a mimo to nadal się z nim spotykała, nie słuchając rad nikogo. Jednak gdy się kogoś kocha, to jest się w stanie wybaczyć tej drugiej osobie wiele rzeczy. Dorota jest też taką osobą, po której nie wiem czego mogę się spodziewać. Dziś mówi, że definitywnie kończy swoją przygodę ze Zbyszkiem, a jutro widząc go i rozmawiając z nim godzi się na trwanie w chorym związku z nim i idzie z nim do łóżka… Nie wiem, jak to się skończy, ale z całych sił kibicuję Dorocie, nie ważne jaką podejmie decyzję, czy będzie z kimś, a może będzie sama… nie ważne. Ważne, żeby w tym wszystkim odnalazła siebie i była szczęśliwa :)
    Pozdrawiam i niecierpliwie czkam na epilog :) Pomimo tego, że tak bardzo nie chcę końca tej historii…
    nulka :*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  26. Dorota poszła za głosem rozumu i cieszy mnie to :) Bartman za każdym razem obiecywał a i tak robił co innego, wbrew obietnicom składanym swojej kochance. Zranił ją już tyle razy, a pomimo to miał jeszcze czelność przychodzić do niej i się tłumaczyć. Wciskał kity a ona zakochana mu wierzyła.Nawet wplatał tu jeszcze Grześka Łomacza. Co gorsze, okłamywał również Aśkę i skoro zdradził ją raz ,to pewnie drugi raz też się zdarzy.. A ona nie jest niczemu winna.
    Szkoda, że już koniec. Czekam z niecierpliwością na epilog.
    PS. Dobrze by było, gdyby Dorota i Grzesiek byli by parą. Skoro Łomacz rozumiał ją w trudnych momentach bez słów.. Tylko do związku i szczęścia potrzeba miłości, uczucia z obu stron i chęci spędzenia życia razem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam serdecznie, jeżeli masz ochotę i czas na XV wpis :)
      www.jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com

      Usuń
  27. Ja juz dawno bym kopnela tego Bartmana.
    Świnia
    wspolczuje Asi;(

    OdpowiedzUsuń
  28. Cieszę się, że Dorota wreszcie przejrzała na oczy. Facetom nie da się ufać. Szkoda tylko, że wciągnęła się w ten toksyczny związek i obdarzyła Zbyszka tak mocnym uczuciem. Czekam na epilog i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział :)
    http://jeszczeliczymynasiebiemamytrocheszans.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Wreszcie! Brawa dla Doroty! Zbyszek był niby taki potulny, ale on od początku grał. Jestem z niej dumna, że w końcu to zakończyła! :* I czekam na ten epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  30. NIestety sesja nie pozwoliła mi od razu przeczytać rozdziału, a teraz nie mam nawet czasu żeby napisać to co chce, ugh.. czekam z niecierpliwością na epilog.. pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Boże... Czy Zbyszek jest taki głupi, czy tylko takiego udaje? Co on sobie myślał? Że to się nie wyda? Że Dorota nigdy nie dowie się o jego zaręczynach z Aśką? Czy może, że nawet po jego ślubie z Aśką Dorota będzie jako ta trzecia. Czy on nie rozumie, że nie każdemu odpowiada rola kochanki? Oj, Bartman, Bartman. Długo jeszcze?
    Dorota się zakochała. Założyła różowe bryle na nos. Nie oceniała racjonalnie sytuacji. ale kto by ocenił? Przecież nikt racjonalnie nie myśli, gdy jest zakochany.
    Buziaki Kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  32. To niestety musiało się tak skończyć bo Dorota się niepotrzebnie zakochała. Kobiety niestety tak mają...

    OdpowiedzUsuń
  33. Obiecanki cacanki, jak to mówią. Niestety, to chyba nie mogło się dobrze skończyć, ktoś musiał ucierpieć. Myślę jednak, że Dorota prędzej czy później znajdzie swoje szczęście w ramionach Grześka. No i oczywiście nie mogę się doczekać epilogu (:

    [powoli-zamarzam]

    OdpowiedzUsuń
  34. Pojawił się trzynasty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. No proszę czyli nasza Dorota na sam koniec zmądrzała i pokazała Zbyszkowi, że nie jest mu uległa. Umiała się mu przeciwstawić i pokazała, że w tej sytuacji to ona ma przysłowiowe jaja, bo Zbyszek to niestety, ale śmierdzący tchórz. Nic tylko wziąć go, przełożyć przez kolano i lać pasem, żeby wreszcie zmądrzał! Szkoda, że to już koniec, ale dłuższą przemowę zostawię sobie na epilog.

    Przepraszam, ze dopiero teraz, ale ten tydzień na uczelni był koszmarny. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe ;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. No i dotarłam na ostatni rozdział. Ale to wszystko przez te studia i projekty, nad którymi od trzech tygodni siedziałam i na nic czasu nie było -.-

    Cholera, ale z tego Bartmana skończony idiota jest! Nie można tak postępować i zupełnie nie rozumiem dlaczego większość facetów zdaje się na takie kłamstwa i wieczne wodzenie za nos. A jeszcze gorsze, że kobiety dają się na to nabrać. Całe szczęście Dorota się ogarnęła i wreszcie wyrzuciła Zbyszka ze swojego życia. No! Czas najwyższy, można by powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  37. Jest Super ! Obserwuje ;-)
    Zapraszam do mnie, może cię zaciekawi Powieść Dream of the Freedom..
    opowiescipolskie.blogspot.com/ :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ;)
    Zapraszam do mnie :
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie wytrzymam z tym Bartmanem! jak mnie wkurza...myśli, że wszystko mu wolno, bo to Bartman! i że Dorota nigdy mu nie odmówi, że będzie mógł nią do końca manipulować, a ona będzie spełniała jego zachcianki ciągle i ciągle, myślał, że sobie znalazł nawiną, nawiną? nie z Dorotą te numery! kobieta otrzeźwiała i posłała go do diabła! oklaski dla niej! potrafiła znaleźć w sobie tyle siły, żeby w końcu powiedzieć nie!. Jedyną naiwną to jest Joanna, ślepo wpatrzona w Zbyszka, swojego już narzeczonego- i nie wiem co dalej między nimi będzie, ale albo Bartman jest na tyle głupi, że ona nigdy się nie dowie, albo ona będzie na tyle głupia, że jak się dowie to i tak z nim zostanie ;p Ech i szkoda, że to konie :((((((((((( wielka szkoda:((( czekam na epilog! bosko!

    OdpowiedzUsuń
  40. czekam na epilog, który miał sie pojawić "niby" dwa tygodnie po opublikowaniu dwunastego rozdziału. Autorko długo jeszcze?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież epilog pojawił się 8 lutego :)) http://gorycz-zakazanego-owocu.blogspot.com/2013/02/epilog.html wyświetla się normalnie na stronie głównej :) http://gorycz-zakazanego-owocu.blogspot.com/ nie wiem dlaczego go nie widzisz

      Usuń