Wrzesień 2013…
Zatrzymałam swojego wysłużonego golfa przy
parkingu gdańskiego hotelu Qubus. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, że
moje marzenie powoli ulega spełnieniu. Za chwilę przyjdzie mi zameldować się w
tym samym hotelu co siatkarze zgromadzeni na Mistrzostwach Europy i poczuć tę
atmosferę od środka. To był nie lada wyczyn zarezerwować 5 dni w trakcie
trwania tych rozgrywek właśnie tutaj. Przecież w tym hotelu zakwaterowane
zostały 4 ekipy naszej grupy: Hiszpanie, Niemcy, Włosi i oczywiście nasza
kadra. Jak na współorganizatora imprezy to grupa do łatwych nie należała, ale
nikt nie myślał narzekać. W lobby już panowała zamieszanie, które jeszcze
bardziej wzmogło mój dreszczyk emocji, do tego co chwila gdzieś obok mijały
mnie znajome z siatkarskich parkietów sylwetki.
- Dorota Walewska, mam u państwa
rezerwację – zwróciłam się do sympatycznego recepcjonisty. Po wypełnieniu
wszystkich formularzy mogłam udać się na swoje piętro do wyznaczonego pokoju.
Aura jak na początek września nie rozpieszczała
nas dlatego na rozgrzanie postanowiłam wziąć ciepły prysznic. Po wszystkim z
niezadowoleniem zauważyłam, że mój ulubiony sweter został w samochodzie. Wiele
nie myśląc postanowiłam się po niego udać. Wchodząc do windy okazało się, że
będę mieć towarzystwo i to nie, byle kogo. Lekko zmieszana uśmiechnęłam się do
niego i sięgając ręką nacisnęłam ponownie przycisk, który miał zabrać nas na
parter. Czułam na sobie jego wzrok.
- Czy ja dobrze zauważyłem, że masz na
nadgarstku daty zdobycia przez naszą kadrę wicemistrzostwa świata i mistrzostwa
Europy? – jak widać był bardzo ciekawski. Nie mylił się jednak, moją lewą rękę
zdobił znak nieskończoności a na nim wytatuowane daty, gdy nasi chłopcy zdobyli
tak ważne medale
- Tak dokładnie nasz rację to chodzi i te
mecze. Pewnie to ci się wydaje głupie i niedorzeczne, ale dla mnie, dla kogoś
z, kto jest z tą dyscypliną od 13 lat to miła pamiątka przywołująca wspaniale
wspomnienia i upamiętniająca tak ważne dzień.
- 13 lat to długi okres, oby nie był
pechowy – jak widać nadal nie miał dość i postanowił tą krótką podróż
przeznaczyć na rozmowę.
- Na pewno będzie to szczęśliwy rok i
życzę sobie kolejnych 13 i następnych – nigdy nie żałowałam tych lat
poświęconych w pewnym stopniu siatkówce.
- Zabawne, u mnie też okres
zainteresowania się tym sportem jest podobny, a przynajmniej jak dobrze
pamiętam 14 lat temu zabrałem się, za to na poważnie – zerknął jeszcze raz na
moją rękę.
- U mnie tak na całego to dopiero w 2005
się rozpoczęło, ale pamiętam doskonale przegrane kwalifikacje do Sydney czy
wygrane w 2002 roku z Brazylijczykami. Potem zaczęłam się siatkówce przyglądać
bardziej dogłębnie, statystyki, zdobycze punktowe, systemy gry. Ja to nazwałam
wyższym poziomem – uśmiechnął się na te moje słowa.
Sygnał dźwiękowy, za to oznajmił nam, że
winda jest u celu naszej podróży. Każde z nas poszło w przeciwną stronę
żegnając się uśmiechem. Byłam tutaj od niespełna 2 godzin a już zbieg
okoliczności spowodował, że przeprowadziłam rozmowę ze Zbyszkiem. Cóż głupi ma
zawsze szczęście. Okrążyłam hotel i stanęłam przy swoim samochodzie, swetra w
środku nie było. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że na jednej stacji
benzynowej schowałam go do bagażnika. Niestety, ten odmówił teraz
posłuszeństwa. Tak to już było z moim gratem, wiecznie coś nie działało jak
trzeba, mogłam sobie teraz pomarzyć o wydostaniu mojej ulubionej części
garderoby.
- Niech to szlag! – syknęłam zapewne kilka
tonów za głośno.
- Coś się stało? – nie wiem skąd, ale obok
mnie znów pojawił się nie, kto inny a on.
- Zaciął się bagażnik – szybko wyjaśniłam.
- A ty nie masz klucza – stwierdził wesoło
Zbyszek patrząc na mnie jakby z politowaniem. Pewnie sobie myślał, że jestem
jakąś głupią blondynką.
- To nie tak u mnie działa. Otworzę go,
ale potrzebna mi druga osoba. Trzeba równocześnie nacisnąć wajchę w samochodzie
i przycisk na zamku tutaj – tłumaczyłam.
- To, na co czekamy – jak widać Bartman
był skory do pomocy. Po kilku chwilach było po wszystkim.
- Dzięki, inaczej albo bym marzła albo
musiała prosić o pomoc kogoś z obsługi – uśmiechnęłam się w ramach podziękowań.
- Przyjechałaś tutaj sama? – wyraźnie go
to zdziwiło.
- Tak, moi znajomi jakoś nie dostrzegają w
siatkówce tego co ja – to była prawda, zawsze przez swoją pasję byłam trochę
wyobcowana, nie miałam, z kim dzielić się spostrzeżeniami czy wrażeniami. Moja
dwójka przyjaciół akceptowała fascynacje siatkówką, ale sami nie dali się w to
wciągnąć, osoby na studiach zaś uważały to za stratę czasu, ponieważ według
nich była to dość nudna pasja, nie to, co cotygodniowy maratony po klubach .
- Szkoda – podsumował Bartman.
- Już się przyzwyczaiłam. Jeszcze raz
dziękuję, nie będę ci już dłużej zatrzymywać – szybko zamknęłam samochód i
ruszyłam w stronę ulicy, miałam ochotę trochę pozwiedzać.
- Dowiem się, chociaż jak masz na imię? –
zapytał, gdy zaczęłam się oddalać.
- Dorota – odwróciłam się przystając.
- Dorota, a co byś powiedziała na kawę
dziś o 20? – nie wierzyłam w to, co przed chwilą usłyszałam, a jednak to było
faktem.
- Dobrze – odezwałam się ciesząc się z
tego, że ten szok mnie nie sparaliżował. –Do zobaczenia.
Gdybym była bardziej stuknięta to pewnie w
trakcie spaceru uszczypnęłabym się z 1000 razy jak nie lepiej. Oczywiście to
było tylko zwykłe zaproszenie, ale wszystko, co działo się od przyjazdu tutaj
było jakieś takie dla mnie nierealne. On tutaj przyjechał walczyć o medal a
umawia się na kawę. Nie chciałam jednak w to wnikać, skoro sam nie zaprosił.
Mogłam się nie zgodzić, ale dobrze wiedziałam, że potem wypominałabym sobie to
do końca życia. Bartman był przecież kimś kogo podziwiałam, za determinacje,
walkę, pasję w tym co robi. Nie nazwę go nawet idolem, bo nie lubię tego słowa.
W sumie dla mnie cała 12 jak i ci co już zdążyli pokończyć kariery byli dla
mnie wyjątkowymi osobami.
Zaraz po 20 zjawiłam się w hotelowym
barze, Zibiego jeszcze nie było, zamówiłam latte i czekałam. O 20.30 zaczęłam
się zastawiać czy przypadkiem nie był to jakiś żart a ja nie stałam się jego
częścią, ale właśnie, wtedy sylwetka siatkarza pojawiła się w drzwiach.
- Przepraszam, odprawa taktyczna nam się
przedłużyła. Chyba nie masz mi tego za złe? – jakbym miała mieć, przecież to
jego praca.
Chwilę przeznaczyliśmy na rozmowę właśnie
w tym temacie. W końcu Zbyszek roześmiał się i powiedział ze więcej już nie
zdradzi po i tak powiedział za dużo.
-
Powiedz mi dlaczego akurat na te Mistrzostwa cię przywiało? – zaciekawiony
spojrzał na mnie.
- Obiecałam sobie już dawno temu, że jak
będzie mnie stać to pojadę na jakiś turniej. Moja rodzina nie jest zamożna i
wcześniej nie mogłam sobie pozwolić na takie przygody. Po studiach to się
zmieniło. Wyjechałam na rok do Niemiec, by pracować przy projekcie naukowym i
to jest teraz moja nagroda – nie wiedziałam jakim sposobem przy nim mój język
się rozwiązywał, ale tak się właśnie działo.
- Nie wyglądasz mi na naukowca. Co to
odkładnie za praca, to naprawdę brzmi interesująco – nie przypuszczałam, że ten
temat może go wciągnąć.
- Jestem technologiem żywności,
pracowaliśmy nad tym, by stworzyć bardziej naturalny środek do utrwalania
żywności. Powiem nieskromnie, że się udało i niedługo wejdzie on na rynek . Nie
będę ci jednak tego opisywać dokładniej, bo cię zanudzę – coś czułam, że się
zagalopuje i zacznę mu tutaj wyjeżdżać z jakimiś składami chemicznymi. Żywienie
było, bowiem moją drugą pasją przy siatkówce i o tym również mogłam gadać
godzinami.
- Powiem ci, że z początku myślałem, że
jesteś dziennikarką – stwierdził po chwili namysłu.
- Wiesz na dziennikarkę to ja się nie
nadaje – roześmiałam się. – Myślałam o tym kierunku jakiś czas temu, ale to nie
dla mnie.
- Dlaczego się nie nadajesz? Wiesz o tym
sporcie sporo, widzę, że to kochasz – drążył.
- Wiem, ale wiedzę pozostawiam wyłącznie
sobie. Powód jest banalnie prosty, nienawidzę zadawać pytań, z resztą sam
powinieneś było zauważyć – do tej pory to on pytał, ja odpowiadałam. Teraz
przytaknął na moje słowa.
- Dobra, to ja zadaję ostatnie a później
zostanę twoim królikiem doświadczalnym i sobie na mnie poćwiczysz. Zadawanie
pytań nie boli – może i tak jak stwierdził Zbyszek nie boli, ale czasami mam
wrażenie, że jak zadaję jakieś pytanie to posuwam się za daleko, ingerując w
zbyt osobiste sprawy.
- Mówiłaś, że ten projekt się skończył,
to, co będziesz teraz robić i gdzie? – jego albo naprawdę obchodziło to czym
się zajmuję albo po mistrzowsku potrafił sprawić takie wrażenie.
- To dwa pytania – nie mogłam powstrzymać
śmiechu.
- Cóż my siatkarze widocznie nie potrafimy
liczyć – naszym wesołym zachowaniem zwracaliśmy uwagę nielicznych gości, którzy
również umilali sobie tutaj wieczór.
- To czasami się zdarza, coś pamiętam jak
siatkarzom Sovi jednego sezonu się coś poplątało. A wracając do pytania to
teraz będę asystentką na poznańskiej uczelni na swoim dawnym wydziale–
odpowiedziałam i tak jak obiecał teraz miałam przejść do ofensywy, ale nie
potrafiłam się na nic zdecydować.
- No Dorota zacznij od czegoś prostego –
próbował mi pomóc łamiąc moja nieśmiałość.
- To trochę jest śmieszne, bo coś tam o
tobie wiem przynajmniej z tematów siatkarskich a przecież nie będę pytać o to
co jest mi już znajome – nie mogłam się przełamać.
- Czyli co mi wypadało pytać a tobie nie?
– droczył się.
- Dobrze już dobrze, sam tego chciałeś,
tylko się nie śmiej – zastrzegłam.
- Będę śmiertelnie poważny – nawet, gdy
wypowiadał te słowa nie udało mu się tej powagi zachować.
- Jak ci było w tej Korei? – wydusiłam w
końcu z siebie.
- Widzisz to nie boli – śmiał się w
najlepsze.
- Nie a ja mam wrażenie, że lekko krwawię
o tutaj – dotknęłam się z boku dołączając się do niego, ten śmiech był
zaraźliwy.
Późnie już poszło i rozgadaliśmy się na
dobre, tak, że od pół godziny Zbyszek powinien już być w swoim pokoju i gdyby
nie resztki mojej przytomności pewnie nadal siedzieli byśmy w barze.
- Idź już, bo będziesz miał kłopoty –
ponagliłam go.
- Dorota… – rozpoczął
- Co? – zapytałam popychając go w kierunku
windy.
- Zobaczymy się jeszcze ? – to pytanie w
jego ustach zabrzmiało tak jakoś niewinne.
- Możliwe przecież mieszkamy w tym samy
hotelu a ja przyjechałam na 5 dni – odparłam, chociaż moje przypuszczenia były
zgoła inne. Od jutra, kiedy impreza rozpocznie się na dobre pewnie będzie tutaj
panował niezły rozgardiasz.
- Daj mi swój numer, będzie łatwiej –
długo się nie zastanawiałam i podałam mu 9-cyfrowy ciąg liczb.
Kładąc się do łóżka nie wierzyłam w to, co
się dzieje, wcale bym się nie zdziwiła, gdybym jutro otwierając oczy zamiast
leżeć w tej puchowej pościeli obudziłabym się w swojej poznańskiej kawalerce.
.:: ::.
Trochę mi zeszło na
opublikowaniu tego rozdziału, ale ważne, że jest ;)
Zaczyna się niewinne, to
tak dla zmylenia przeciwnika :P Ostatnio moje pisanie bardziej idzie w bajki
niż w realne wydarzenia, ale co tam, bajki też można pisać.
Teraz zmykam, wsiadam w
swojego nissana i mknę do mojego kochanego Rzeszowa spotkać się ze znajomymi z
roku i poimprezować, może nawet Zbyszka spotkam :P
Zainteresowanych tym
opowiadaniem odsyłam do zakładki informowani od 3 rozdziału będę informować
tylko tych, którzy znajdą się na liście.
Taka mała prośba dla
osób które wybierają opcje komentarza Anonimowy, Bardzo was proszę
wpisujcie w treść komentarza swój nick. Wtedy będę mogła was jakoś kojarzyć :)
W życiu bym nie powiedziała, że właśnie tak luźno można rozmawiać z Bartmanem, bo mi się zawsze wydaje, że z nim się ciężko rozmawia. Chociaż może w rzeczywistości jest inny, a i zależy pewnie od dnia :) Zaczyna się jakoś tak inaczej, ale jak najbardziej ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZaczyna się milutko. Uczynny Zbyszek, kawusia, rozmowy o wszystkim i o niczym... jak w bajce :D W jakiej sytuacji przyjdzie im się spotkać następnym razem? Już nie mogę się doczekać dalszego rozwoju sytuacji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nulka :*
Nasza kochana Mel. Dziękuje Ci za ten rozdział. dziękuje, że dostałam dziś powiadomienie. Jesteś jak narazie jedyną osobą, która sprawiła, że na mojej twarzy zagościł Lekki uśmiech. Jeszcze raz dziękuje :)
OdpowiedzUsuńCo, to rozdziału. To nasza Dorota ma dzisiaj chyba jakiś dzień szczęścia . Gdzie się nie pojawi tam wpada na naszego Zbigniewa. Albo Zbigniew wpada na nią. Jestem bardzo ciekawa, co wyjdzie z ich dalszej znajmości. Bo Zbysiu wyraźnie jest zainteresowany naszą Dorotką. Przecież on nie ma problemu z podrywaniem dziewczyn. I taki ciekawski jest, od razu wszystko chce wiedzieć. Tak jakby książkę pisał :D . A Dorota, powinna więcej mu pytań zadac. Przecież u niej to nie sen, a rzeczywistośc. Prowadziła uroczą konwersację z samym Zbigniewem Bartmanem, a to nie rzadko się zdarza :D
I wymienili się numerami telefonów. Dziewczyna od rana odnosi same sukcesy, Bartman zaprasza ją na kawę, gadają tak swobodnie. Jak nic dzien szczęścia dziewczyna dzisiaj ma :D
To ja moja droga czekam na kolejny rozdział i oczywiście mnie informuj !:*
Jakie bajki,jakie bajki, co Ty gadasz;D zapowiada się bardzo ciekawie, Dorota miała pzreogromne szczęście,nie dość,że wpadła na siatkarza,to jeszcze na Zbyszka,a na dodatek nasz kochany atakujący był najwidoczniej w wyśmienitym humorze i chyba Dorotka wpadła mu w oko xd taka sympatyczna bardzo wydawała mi się ich rozmowa, jakby znali się od bardzo dawna,a teraz mieli spotkanie po latach;)
OdpowiedzUsuńTylko ciekawi mnie ten wątek z Asia,nagle pojawi się i co? Okarze się,że Bartman mający dziewczyne flirtował z inna?;> Ciekawi mnie jak to rozegrasz i mam nadzieję,że nie długo się dowiem;D
Pozdrawiam;**
Fajne. To tam z Aśką mi się nie podoba za bardzo, ale to szczegół xD I Łomek jest =^.^= Już się nie mogę doczekać kontynuacji tego cuda nad moim komentarzem ;D Kawa i Zbyszek...? Kusząca propozycja ;)
OdpowiedzUsuńO matko O.o Zaczynam się bać. Dlaczego Dorota jest tak bardzo podobna do mnie? Pod względem charakteru oczywiście :P Czuję się jakby ktoś, w tym wypadku Ty, wniknął w moją psychikę, a tam na górze jest opisany mój tok myślenia. Serio :D I to nie jest śmieszne... xD Ale mówisz, że ta niewinność to dla zmyłki, więc już się nie mogę doczekać co wymyśliłaś ^^ A Dorota to jednak ma szczęście (czego nie można powiedzieć o mnie -,-), żeby w jednym dniu spotkało ją tyle dobrego? Pozazdrościć :D Podoba mi się to i z wieeeelką niecierpliwością czekam na drugi rozdział. Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńGenialny początek,świetny rozdział :-) Czyżby Zbigniew podrywał Dorotę a był zajęty? Zobaczymy;)
OdpowiedzUsuńMarcy
Jak niewinnie :) A ja bardzo lubię bajki ;P Polubiłam Dorotę od samego początku. Ja sama chciałabym pojechać na te Mistrzostwa. Chociaż na jeden dzień... I zaczynam bać się, co takiego wymyśliłaś, skoro to jest dla zmyłki :D Pozdrawiam serdecznie ;*
OdpowiedzUsuńWow..zadziwiasz mnie,dziewczyno ;) Jestem mile zaskoczona tym nowym opowiadaniem jak i pierwszym rozdzialem,podoba mi sie ;D
OdpowiedzUsuńOczywiscie czekam na nastepne ;*
Powodzenia w leczeniu kaca ;d
Carol.
Pierwsze i chyba najważniejsze pytanie: Heloł!!! gdzie jest Aśka?! Czyżby Zbigniew grał na dwa fronty, co ta Dorota taka nie domyślna w takim razie? No dobra nie zapytała go pewnie o to, a może zapytała ,w dalszej części ich schadzki w barze, ale wątpię, inaczej chyba była by zdziwiona tym że ten ją prosi o swój nr fona. A może Aśka chwilowo nie jest ze Zbyszkiem, może gdzieś wyjechała. Ty zła niedobra, i teraz mnie tak zostawisz z tymi wszystkim niedomówieniami i niejasnościami do następnego rozdziału, tak nie można to grozi jakaś schizą, albo czymś podobnym. A tak na poważnie świetne, fajnie ze w sumie piszesz o tym co jeszcze nie miało miejsca mało jest opowiadań które zaczynają się tak naprawdę z rocznym wyprzedzeniem, laski często piszą o teraźniejszości albo o przeszłości, a ty poszłaś do przodu :) Nie dość że moja imienniczka, to jeszcze zawód wyuczony ten sam :P Dzięki moja Mel :*
OdpowiedzUsuńja tam lubię bajki:p zaczyna się bardzo fajnie, ale coś czuję, że kolorowo to za długo nie będzie, niestety. czekam na kolejny, buziaki:*
OdpowiedzUsuńDorotka ma wielkie szczęście :) Dzieli hotel z siatkarzami, spotyka Zbyszka, idzie z nim na kawę :D Widzę, że podczas spotkania ze Zbyszkiem w jakiś sposób się przełamuje i w końcu zadaje pytanie. To dobrze, bo fajnie jest podczas takich spotkań być sobą, ale i odnajdywać przy okazji jakąś inną cząstkę siebie, nie dostępną do tej pory. Mówisz, ze to trochę taka bajka? Ale to chyba dobrze, bo my, ludzie lubimy bajki. W końcu uwielbiamy wszystkie możliwe lovestories. Mel, jeśli tak mają wyglądać bajki, to ja staję się ich największą fanką :D Czekam oczywiście z niecierpliwością na kolejny :)
OdpowiedzUsuńWielkie Buziaki dla Ciebie :***
Może napoczątku napiszę o tym, że Dorota miała mieć wytatuowaną innę datę, ale już nie ma sensu do tegow wracać, było i minęło. No co ja mam Ci napisać? Uwielbiam to, że piszesz, uwielbiam kreowane przez Ciebie postaci Zbyszka, bo za każdym razem ma on w sobie coś innego, coś czym potrafi mnie zaskoczyć. Nie będę chyba pierwsza kiedy powiem, że największą robotę odwalasz wtedy, kiedy tworzysz postać żeńską, która od początku do końca jest tworzona w twojej głowie i każda, którą miałam przyjemność poznać, jest inna i każda wciąga na maksa. Bo z siatkarzem to jest tak, że każdy coś nieco o nim wie i sztuką jest zrobić z nim coś, co może nas w nim na nowo zachwycić. Mistrzostwem dla mnie jednak jest stworzenie kogoś tak naprawdę z niczego, korzystając tylko z własnej wyobraźni. Chociaż nie powinnam pisać, że twoja wyobrażnia jest niczym, bo twoja wyobraźnia jest skarbnicą wspaniałych pomysłów na kolejne opowiadania i jestem przekonana, że losy bohaterów na zakazanym, tak jak każde twoje opowiadanie wpiszą mi się głęboko w pamięć. Przepraszam, że tak w sumie piszę nie temat opowiadania, ale ja już tak mam, że pierwszy rozdział to dla mnie taki wstęp, a już przy następnym rozpisuję się, bo znam trochę lepiej ich osobości bohaterów i mnie więcej mogę przypuszczać, kto i jakie role będzie odgrywał. Ciężko nam się złapać na gadu, a jak już się złapiemy, to mamy wiele tematów, które pochłaniają nas bez reszty(mam nowe linki do ciekawych odkryć kochanie xD), a ja bym mogła bez końca pisać o tym jak wspaniale piszesz i jak nie posiadam się ze szczęścia, że mogę to czytać ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
No to zaczynamy nową przygodę. Mam nadzieję, ze piękną:) jak zwykle w Twoim wykonaniu:)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie kto tutaj jest tym "zakazanym owocem":)
Jeśli to jest bajka to ja uwielbiam bajki w Twoim wykonaniu. Takie to mogli mi w dzieciństwie na dobranoc czytać, a swoją drogą, jak już będę miała dzieci to Twoje opowiadania będę czytała im na dobranoc :)
OdpowiedzUsuńA wracając do pierwszej notki to nie ukrywam, że już pierwszego dnia Dorota miała szczęście. Spotkała Zbyszka, który zapewne okazał się kompletnie kimś innym niż o nim słyszała. No cóż... zapewne co druga z nas chciałaby być teraz na miejscu naszej bohaterki, dlatego też puszczając wodzę fantazji niejedna z nas właśnie teraz wyobraża sobie, że jest na miejscu Doroty.
Trochę się rozpisałam. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, bo warto napisać tyle pod kolejną Twoją ,,perełką''.
Pozdrawiam.
Ale z tej Doroty szczęściara! Matko pierwsze godziny pobytu a tu proszę jakie emocje, wrażenia i przeżycia - niewinna rozmowa ze Zbyszkiem może zaowocować w przyszłości w coś niezwykłego, prawda? Nasza Dorotka musiała Bartmana zaintrygować bo w innym wypadku tak bardzo nie zabiegałby o jakikolwiek kontakt z nią, ale to dobrze. Nasz przyszły student dorasta :D
OdpowiedzUsuńJa wiem, ze już kocham tą historię! :D
Bardzo ciekawie się zaczyna. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna. :) Zbyszek okazał się pomocny, ale Dorota musiała się mu spodobać, bo ta kawa i czy spotkamy się jeszcze coś znaczy ;)) Tylko zastanawia mnie to "Zaczyna się niewinne, to tak dla zmylenia przeciwnika" ciekawe co to może oznaczać. Karolina ;)
OdpowiedzUsuńJaki miły Zbyszek. Aż mi coś nie pasuje... :) Fajnie że chociaż tutaj jest przedstawiony jako normalny, wyluzowany chłopak a nie potwór jak to zwykle bywa :)
OdpowiedzUsuńZbyszek uwielbia zadawać pytania - Dorota nie bardzo. Pierwszy dowód na to, że przeciwieństwa się przyciągają :D
OdpowiedzUsuńpięknie,cudnie bajecznie etc. Epitetów mogłabym mnożyć i mnożyć bo naprawdę warty tego odcinek. Nasza bohaterka widać ma dużo szczęścia w życiu i fajnie że tak jej się udało. Pierwszy dzień pobytu za to ile wrażeń. Zbyszek sprawia wrażenie ciekawskiego, ciekawe dokąd to go zaprowadzi. Jestem bardzo na tak z oczekiwaniem i napastowaniem o kolejny rozdział :D:D:D
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam i ślę całuski ;*;*;*
No proszę,początek od razu z grubej rury :) wiadome ze tak pięknie,ładnie się nie potoczy od razu wszystko :) Zaczęłam zazdrościć Dorocie takich tatuaży.. Fajna rzecz :) Czekam na dalszy rozwój wypadków,pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNasza Dorotka miała wielkie szczęście. Jej pierwsze godziny w hotelu i już spotkanie z Bartmanem. I to podwójne. Widać, że na początku była onieśmielona jego osobą i wcale się nie dziwie. Sama też pewnie nie miałabym pojęcia o co go zapytać. Podobała mi się za to jego otwartość i takie ciepło. Najpierw sam trochę popytał i wybadał Dorotę ale pozwolił też aby ona się przełamała. To było naprawdę miłe z jego strony. Poświęcił jej sporo czasu, chociaż na pewno nie narzekał na jego nadmiar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jak zwykle ostatnio będę jedną z ostatnich, które coś tutaj napiszą :)Oczywiście chyba nie muszę wspominać, że się ogromnie cieszę że nie znikasz tylko nadal jesteś. Dwa mimo iż napisałaś tyle opowiadań nadal czuje, że będziesz potrafiła mnie zaskoczyć. Trzy zazdroszczę ci ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) tego co wyprawia twoja wyobraźnia, twoje pomysły i ich realizacja są wręcz genialne :D
OdpowiedzUsuńDobra nie zanudzam już więc tak pierwszy rozdział to takie małe wprowadzenie. Kiedyś może i zazdrościłabym Dorocie spotkania z Bartmanem. Teraz? Coraz bardziej działa mi on na nerwy i sama nie wiem czemu. Wracając do opowiadania, Dorcia ma szczęście tak co chwilę wpadać na siatkarza. I nie przypuszczałam ze on jest zdolny do okazywania normalnych zachowań ( szczególnie ze w większości opowiadań przybiera charakter negatywnej postaci). No cóż być może rozwinie się z tego coś dobrego, pożyjemy zobaczymy.
Ciesze się ze jesteś:* buziaki pozdrawiam ;)
Jestem i ja. Nie mogłabym nie być. Zbigniew. Hmm. Trochę mi się przejadł w moim wydaniu, ale w twoim bardzo chętnie go poznam. :P Zaczyna się faktycznie niewinnie, a skończy się pewnie znacznie gorzej. Ee tam. Ja lubię bajki! Może wyrosłam, ale lubię. Czy w ogóle jest ktoś, kto ich nie lubi? ;D Poza tym dlaczego w tym naszym szarym, codziennym życiu nie możemy odnaleźć trochę barw? :D Niech bajeczki (te z siatkówką w tle) nadają koloru tym najbardziej szarym dniom. Ojeju. Nie umiem napisać nic mądrego. Więc chyba już skończę. :) Czekam na kolejny i informuj, oczywiście! ;)
OdpowiedzUsuńmoże wreszcie Zibi nie będzie jednym z podrywaczy, nie będzie zdradzał i miał jakieś lekko kryminalnej przeszłości. podoba mi się to i chętnie będę czytać. pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to opowiadanie:) Zbyszek wie kiedy ma się pojawić i nie odpuści okazji żeby poderwać dziewczynę:)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na 8. na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/...pozdrawiam:*
kurcze. nie spodziewałam się takiego początku. zaimponowałaś mi,bo zaczyna się całkiem niewinnie. ;) już polubiłam to opowiadanie choćby dlatego, że bierze w nim udział Zbyszek, którego bardzo lubię. czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba . Też bym chciała spotkać Zbyszka . Zaplanowałam sobie , że też wybiorę się na ME 2013 .
OdpowiedzUsuńW końcu jestem i nadrabiam zaległości u Ciebie moja droga, już jestem ciekawa co się wydarzy :)
OdpowiedzUsuńOd samego początku mi się podoba :D moment w którym zaczęłaś opowiadanie również, miło jest sobie posnuć co będzie na mistrzostwach ^^ Spotkanie Zbynia w windzie wyszło bardzooo niewinnie :D i jakże on jest spostrzegawczy :D Pomocą również służy, normalnie zuch chłopak :D Bartman nie traci czasu i kuje żelazo póki gorące :D gadka szmatka i proszę jak się rozmowa rozkręciła. Zadawanie pytań nie boli, a wręcz pomaga się dowiedzieć duzo o osobie której te pytania zadajemy :)
Jakże niewinnie się zaczyna ;)
Informuj!^^
Pozdrawiam :*
Powiem Ci, że dalej nie mogę w to uwierzyć, bo to opowiadanie jest jakby odzwierciedleniem całej mnie ;) Tak samo interesuje się siatkówką, a moi znajomi tylko to akceptują, bo nie dają się wciągnąć na oglądanie meczu, a co dopiero na wyjazd na jakiś turniej ;D Też kiedyś myślałam o dziennikarstwie, ale szybko przekonałam się, że to nie praca dla mnie ;) A w dodatku moja siostra studiuje technologie żywienia człowieka. Chyba za bardzo wczuję się w główną bohaterke i nie będę mogła się z nią póżniej rozstać ;)Czekam z niecierpliwością na przebieg dlaszych wydarzeń, a tymczasem serdecznie zapraszam do mnie na pamietasz-ostatnie-wakacje.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Pierwsze spotkanie i pierwsze koty za płoty :) Szczęściara z Doroty, że spotkała Zbyszka, udało jej się z nim normalnie porozmawiać :) Nie, żebym coś miała do Zbyszka i uważała go za buraka, bo zupełnie nie o to chodzi, ale nie sprawia on wrażenia zbyt otwartego i kontaktowego człowieka, a tutaj - zupełnie odwrotnie się zachował :) Coś czuję, że znajomość się zacieśnia, najpierw jedno spotkanie, potem drugie... Wygląda na to, że się polubili, a tematów do rozmów im nie brakuje :) Przyznaję, że Dorota studiuje całkiem oryginalny kierunek i wielki plus dla niej, za to :) Współczuję, że jej znajomi nie 'czują' siatkówki, nie wiedzą co tracą, choć rozumiem, że nie wszystko jest dla każdego :) Jestem strasznie ciekawa tego, jak dalej rozwinie się sytuacja między tą dwójką i nie ukrywam, że intryguje mnie rola Aśki w tej historii :D Już nie mogę się doczekać, kiedy się pojawi i jaka 'będzie' ;) Pozdrawiam i również proszę o informowanie o nowych rozdziałach :) Dziękuję bardzo za komentarz na blogu i obiecuję, że będę stałym czytelnikiem tego opowiadania :*
OdpowiedzUsuńNa twoje opowiadanie wpadłam dopiero dziś. Podoba mi się. Dorota ma nie małe szczęście żeby lewo co przyjechać do hotelu i już spotkać Bartmana :) Widać, że się polubili i pewnie nie raz jeszcze się spotkają :) Jestem trochę w podobnej sytuacji bo moi znajomi o siatkówce wiedzą tylko tyle, że jest taka dyscyplina sportowa. Nie mam z kim jeździć na mecze więc przeważnie chodzę sama, albo z siostrą jak ma czas. Pozdrawiam i jeśli masz ochotę zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! jestem na tak! kobieto! już uwielbiam to opowiadanie! narobiłaś mi neizłego smaku, po rzeczytabiu opisu bohaterów :D jak to się mówi dziewczyna nie ściana się przesunie :D. Dobra wracając do treści, Winda zbliża i to bardzo :D spotkanie przy samochodzie zbieg okolicnzości? widocznie tak, ale jaki miły :D się nam Bartman przydał :) i pomógł, no, no póki co to on ma same plusy u Doroty :) i jeszcze to spotkanie na kawie :D jak im się języki swobodnie rozwiązały :) widać że dobrze czują się w swoim Towarzystwie :) i numer telefonu :) Dorota ma szczęście, albo inaczje to Zbyszek ma szczęście :) cudo :)
OdpowiedzUsuńOj tam, bajki można pisać o wszyskiem;P
OdpowiedzUsuńa co do opowiadania to narazie mi sie bardzo podoba i jestem ciekawa co bedzie dalej;)